środa, 30 sierpnia 2017

Przegląd zapowiedzi wydawniczych - wrzesień 2017

Witajcie!
Lato niestety dobiega końca, w związku z czym przygotowałam dla Was subiektywny przegląd wrześniowych zapowiedzi wydawniczych. Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem! Dawno, w jeden miesiąc, nie zaintrygowało mnie aż tyle książek. Ale co się dziwić - w tym miesiącu wydają moi ulubieni pisarze - brakuję tylko Agaty Przybyłek i Diane Chamberlain do kolekcji. W każdym razie mój portfel ucierpi. 😊


Marta Obuch, Metoda na wnuczkę, Filia,
Premiera: 06.09.2017 r. 

Nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki, ale myślę, że jej najnowsza powieść będzie dobrym początkiem. 

Adam Gryziewicz spotyka kobietę swych marzeń, ale zostaje przez nią źle zrozumiany i nagle z dentysty musi przeistoczyć się w romantycznego artystę malarza. Sprawa jest trudna, ponieważ powinien dysponować pracownią, na dodatek zobowiązał się przecież do wykonania portretu, choć nie potrafi rysować. 

Jego wybranka, Ewa, to bystra osóbka, która również ma mnóstwo na głowie. Musi odnaleźć złodzieja zaginionego obrazu, uchronić brata przed zawarciem małżeństwa z pewną zołzą, wyswatać nieśmiałą przyjaciółkę i zrobić z niej zmysłową femme fatale, a przede wszystkim chce dać pstryczka w nos zapatrzonemu w siebie pseudoartyście. 
Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy zza grobu odzywa się prababcia Matylda…



Magdalena Witkiewicz, Ósmy cud świata, Filia, 
Premiera: 13.09.2017 r. 

Uwielbiam książki tej autorki, więc nie mogę przejść obojętnie koło jej najnowszej powieści. 

Czy historia sprzed lat, usłyszana przypadkowo na drugim krańcu świata, może wpłynąć na nasze losy?
Kilka romantycznych chwil, przeżytych w czasie urlopu w Azji, budzi w Annie, trzydziestokilkuletniej singielce, dawno uśpione uczucia.
Kobieta podejmuje decyzję, która na zawsze może zaważyć na życiu kilku osób.
Jednak szczęście, będące pozornie w zasięgu jej ręki, rozsypuje się nagle niczym domek z kart.

Ósmy cud świata to opowieść o tym, że czasami trzeba zbłądzić w ciemnym lesie, by wreszcie znaleźć się na rozświetlonej polanie. 
A pierwszy promień słońca można niekiedy znaleźć ukryty w niepozornej, maleńkiej kopercie, zamkniętej w morskiej muszli przywiezionej z wakacji.



Benjamin Ludwig, Prawdziwa Ginny Moon, HarperCollins
Premiera: 13.09.2017 r. 
                     
Gdy tylko przeczytałam opis na okładce stwierdziłam, że koniecznie muszę przeczytać tę książkę i bliżej poznać świat autystycznej czterolatki. 

Nazywam się Ginny Moon. Podobno postrzegam świat inaczej niż większość z was. Mam poważny problem, który muszę jak najszybciej rozwiązać, ale nie mogę się skupić, bo elektroniczne plastikowe dziecko nie przestaje płakać.
Może przestanę je słyszeć, jeśli włożę je do walizki, przykryję kocem i wsunę  pod łóżko. Zupełnie jakbym odepchnęła ten hałas w głąb mózgu.
Bo mózg jest wewnątrz głowy. W takim bardzo ciemnym miejscu, gdzie nikt poza mną nic nie może zobaczyć.
Wkładam elektroniczne plastikowe dziecko do walizki i zaczynam zgarniać koce. Kładę je na buzi niemowlaka, potem jeszcze biorę poduszkę i kilka pluszaków. Domyślam się, że za kilka minut hałas ustanie.
Bo żeby płakać, trzeba oddychać.
Wzruszająca historia autystycznej czternastolatki, która szuka bliskości w kolejnej rodzinie zastępczej.


Gabriela Gargaś, Zanim wstanie dla nas słońce, Filia,
Premiera: 27.09.2017 r.

Niezwykle intrygujący i zachęcający opis na okładce. To moje wrześniowe MUST READ! 

Opowiem Ci moją historię. Ale proszę, nie oceniaj mnie. Wiem, co zrobiłam, jednak nie mogę cofnąć czasu. 
Stefania jest położną, która kocha swoją pracę. Zawodowe zajęcia angażują ją na tyle mocno, że nawet nie zauważa, kiedy mąż i córka oddalają się od niej. Ona sama z kolei coraz bardziej zbliża się do doktora Wojdara. Romans z lekarzem uruchamia lawinę złych wydarzeń. 

Gdy córka Stefanii, Liwia, dowiaduje się o romansie matki, wpada we wściekłość i wyjeżdża na wieś. Tam spotyka Filipa, z którym zachodzi w ciążę. Życie Liwii diametralnie się zmienia, a w trudnych chwilach wspiera ją matka. Asystuje przy porodzie córki, popełnia jednak kardynalny błąd, który zaważy na życiu wielu osób…
Niekiedy miłość opowiada nam swoją własną, smutną historię, a płomienny romans, który miał przynieść odmianę, okazuje się iluzją.
Jednak za popełnione błędy trzeba zapłacić i choć czasu nie można cofnąć, to jednak przy odrobinie dobrej woli losowi można nadać nowy bieg. 
Bo przecież na szczęście nigdy nie jest za późno.


Remigiusz Mróz, Oskarżenie, Czwarta strona, 
Premiera: 27.09.2017 r. 

To już szósta część cyklu. Wreszcie znowu spotkam się z Chyłką i Zordonem. Nie mogę się doczekać! 

Od serii brutalnych morderstw pod Warszawą minęły cztery lata. Sprawcę ujęto, skazano, a potem osadzono w więzieniu. Dowody wskazujące na dawną legendę „Solidarności” były nie do podważenia. Mimo to pewnego dnia mecenas Joanna Chyłka otrzymuje list od żony skazańca, w którym kobieta twierdzi, że odkryła nowe dowody na niewinność męża. Prawniczka przypuszcza, że to jedna z wielu spraw, którym nie warto poświęcać uwagi… Przynajmniej do czasu, aż kobieta ginie, a materiał DNA jednej z ofiar zabójcy zostaje odnaleziony w innym miejscu przestępstwa. W dodatku wszystko wydaje się w jakiś sposób związane z Kordianem Oryńskim…


Alek Rogoziński, Lustereczko, powiedz przecie, Filia, 
Premiera: 27.09.2017 r.

Choć dwie poprzednie książki autora, które czytałam średnio przypadły mi do gustu, postanowiłam dać Alkowi Rogozińskiemu trzecią, i już chyba ostatnią szansę. 

Znana autorka powieści kryminalnych Róża Krull jest świadkiem samobójstwa jednego z uczestników konkursu Mister Polonia. Wkrótce okazuje się, że nie miał on żadnego powodu, aby zdecydować się na tak desperacki czyn. Zaintrygowana Róża rozpoczyna śledztwo i szybko przekonuje się, że w świecie facetów, którzy wiedzą o kosmetykach i modzie więcej niż ona sama, znajdują się też psychopaci, gotowi na wszystko, aby tylko zdobyć tytuł Najprzystojniejszego Polaka Roku...
"Lustereczko, powiedz przecie" to drugi tom przygód Róży Krull i dwójki jej przyjaciół, a zarazem współpracowników – menadżerki Betty i PR-owca Pepe. Tym razem w rozwiązaniu zagadki kryminalnej pomaga im też sam Mister Polski, Rafał Maślak. W przygotowaniu kolejne tomy!


Nicholas Sparks, We dwoje, Albatros,
Premiera: 27.09.2017 r. 

No wreszcie! Kolejna książka mojego Mistrza. Muszę już szykować dla niej miejsce na „sparksowskiej” półce. 


32-letni Russell Green ma wszystko: wspaniałą żonę, uroczą 6-letnią córkę, prestiżową posadę dyrektora reklamy w dużej firmie oraz wygodny dom w Charlotte. Jego życie przypomina piękny sen, a szczęście skupia się wokół jego miłości, Miriam. Ale na lśniącej powierzchni idealnej bańki mydlanej zaczynają pojawiać się rysy…
Ku rozpaczy i zaskoczeniu Russa, jego życie niespodziewanie wywraca się do góry nogami. W ciągu kilku miesięcy traci żonę i pracę. Musi zająć się córką i zaadaptować się do nowej rzeczywistości. Przyjdzie mu zmierzyć się z nieznanym, pokonać własne słabości, sięgnąć po umiejętności, z których nigdy nie korzystał. Czeka go wielki emocjonalny test, ale też… niespodziewana nagroda.

I to już wszystkie książki, na które czekam we wrześniu. Dopiero pisząc ten post zauważyłam, że połowa pozycji zostanie wydana 27.09. To będzie wspaniały dzień. 

A na co Wy czekacie? Jakaś książka z mojego przeglądu Was zainteresowała? Koniecznie dajcie znać! 


niedziela, 27 sierpnia 2017

„Wielkie kłamstewka” Liane Moriarty

Książki z klubu „Kobiety to czytają!” zawsze wywierają na mnie ogromne wrażenie. Nie czytałam jeszcze pozycji, która nie przypadłaby mi do gustu. Na „Wielkie kłamstewka” polowałam odkąd się ukazały, ale... zwlekałam. Jednak gdy wyszedł serial stwierdziłam, że teraz MUSZĘ przeczytać tę powieść. I tak też zrobiłam.

Głównymi bohaterkami są trzy kobiety - każdy z nich jest inna, ale łączą je dzieci. Poznają się odprowadzając swoje pociechy do przedszkola. Madeline to czterdziestolatka, która dużo w życiu przeszła. Doświadczyła już samotnego macierzyństwa, małżeństwa i rozwodu. Teraz ze swoim partnerem wychowuje dzieci, w tym także córkę z poprzedniego małżeństwa, z którą relacje z dnia na dzień się pogarszają. Jej problemem jest nie tylko to, że córka się od niej oddala i woli spędzać czas z nową kobietą ojca, ale także to, że Madeline nadal rozpacza po rozwodzie, a każde spotkanie byłego męża z nową partnerką jest jak nóż w serce...
Celeste to typowa piękność, za którą oglądają się mężczyźni. Zawsze pięknie ubrana, uczesana i szczęśliwa. Jej życie wydaje się idealne - udane małżeństwo, bogate życie, zdrowe dzieci. Jednak nikt nie wie, że dom Celeste to istne piekło...
Natomiast Jane to najmłodsza z bohaterek. Samotna matka, dla której syn Ziggy jest całym światem. Jej życie również nie jest usłane różami, szczególnie gdy jej dziecko zostaje oskarżone o napaść na koleżankę z przedszkola, co skutkuje odrzuceniem ze strony rówieśników. Kobieta nigdy nie zdradziła tożsamości ojca dziecka, jednak mroczna przeszłość z czasem daje o sobie znać, a Jane musi sobie z nią poradzić. 
Do prawdziwej tragedii dochodzi jednak na wieczorku integracyjnym zorganizowanym w przedszkolu, kiedy to dochodzi do zabójstwa. Kto jest ofiarą a kto mordercą? A może to był nieszczęśliwy wypadek? 


Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki! Już dawno nie czytałam tak wielowątkowej pozycji, w której tyle by się działo, i która poruszałaby tak wiele ważnym tematów. Już na ogromny plus zasługuje sam fakt, że autorka pokusiła się wykreować nie jedną, nie dwie, ale trzy bohaterki, a każda z nich ma osobną historię i różne problemy. Do tego Liane Moriarty wplotła jeszcze zabójstwo. Przecież jest to materiał na trzy książki a nie na jedną. Mistrzostwo! A co do morderstwa - autorka potrafi trzymać w napięciu. Na początku książki dowiadujemy się, że ktoś umarł. I tylko tyle. Przez całą fabułę zastanawiamy się, o co w tym wszystkim chodzi, szukamy jakiekolwiek punktu zaczepienia, dzięki którego choć trochę moglibyśmy przybliżyć się do rozwiązania zagadki. Na próżno. Rozwiązanie czeka na samym końcu książki. To właśnie tam dowiadujemy się czy to w ogóle było morderstwo, czy nieszczęśliwy wypadek i kim byli uczestnicy tego zdarzenia. Powiem Wam, że czytałam tę książkę z wypiekami na twarzy. Dawno nie czytałam tak wciągającej pozycji. Bardzo ciekawiło mnie to, jak Madeline poradzi sobie z problemami córki, jak Jane rozwiąże mroczny problem z ojcem dziecka, jak Celeste poradzi sobie z piekłem w domu. I przede wszystkim - o co chodzi z tym zabójstwem! 

Jak już wspomniałam „Wielkie kłamstewka” to psychologiczna powieść wielowątkowa. Autorka porusza w niej temat macierzyństwa, przemocy domowej, nierozumienia i samotności. To książka po prostu o życiu i o problemach, które mogą spotkać każdego człowieka. Niezwykła jest również kreacja bohaterów. Autorka nie pokusiła się o stworzenie idealnych i przelukrowanych osób. Każdy z nich jest natomiast autentyczny i do bólu prawdziwy. Mają swoje wady i zalety, a każde zachowanie bohatera, czy negatywne czy pozytywne, jest uzasadnione, co sprawia, że naprawdę trudno jest go ocenić. Nie można ich zakwalifikować ani do złych, ani do dobrych osób, bez skazy. Są tacy jak my - popełniają błędy, ale próbują je naprawić.  Powieść ta pokazuje, że kłamstwo było, jest i zawsze będzie obecne w naszym życiu, choćbyśmy nie wiem jak się starali go unikać.

Podsumowując, „Wielkie kłamstewka” to książka, po którą koniecznie musicie sięgnąć! To powieść o byłych mężach i drugich żonach, matkach i córkach oraz burzach w szklance wody, a także niebezpiecznych kłamstwach, w których trwamy, by doczekać jutra. Zdecydowanie polecam! 





czwartek, 24 sierpnia 2017

„Jak cię zabić, kochanie?” Alka Rogozińskiego

To już moje drugie spotkanie z twórczością Alka Rogozińskiego. Pierwsze - „Do trzech razy śmierć” - nie było spotkaniem zbyt udanym, jednak postanowiłam dać autorowi jeszcze jedną szansę. I... chyba niesłusznie... Bo po raz kolejny książka nie spełniła moich oczekiwań.

Bohaterką kryminału jest Kasia, do której uśmiechnął się los - ma szansę odziedziczyć ogromny spadek, dzięki któremu byłaby finansowo ustawiona już do końca życia. Jednak aby otrzymać ten majątek musi albo urodzić dziecko (co jest raczej niemożliwe) albo... pozbyć się swojego męża. Okazuje się jednak, że zabić kogoś w taki sposób, aby nie rzucić na siebie choćby cienia podejrzenia, jest wyczynem bardzo trudnym. Oprócz tego Kasia szybko z myśliwego zamienia się w ściganą zwierzynę. I tak rozoczyna się komedia omyłek, w której każdy może stać się i ofiarą i mordercą. 



Nie wiem jak to jest. Wszyscy się tą książką zachwycają, na wszystkie strony wychwalają jaka to ona nie jest zabawna... Chyba jestem dziwna. Roześmiałam się chyba raz podczas całej lektury. RAZ. A przecież powinnam pękać ze śmiechu. Wydaje mi się, że Alek Rogoziński i ja mamy zupełnie inne poczucie humoru, dlatego też jego książki nie trafiają do mnie w taki sposób, w jaki powinny. Pomimo tego, książka jest napisana lekkim i przyjemnym językiem, co sprawiało, że lektura nie była dla mnie męczarnią. 

W książce bardzo dużo się dzieje, a akcja pędzi jak oszalała. Każdy bohater to nie tylko potencjalny zabójca, ale także potencjalna ofiara. Krótko mówiąc - każdy chce zabić każdego. Kasia męża, mąż Kasię, a na ich oboje czyhają fałszywe zakonnice. Kto z nich wygra a kto przegra? Fabułę śledzimy naprzemiennie z punktu widzenia kilku bohaterów - m.in. Kasi i jej męża Darka, ale także zakonnic, amerykańskiego księdza oraz innych, mniej znaczących postaci.

Zauważyłam, że Alek Rogoziński lubi wplatać w swoje książki  nawiązania do programów, które znamy z telewizji, a także do licznych celebrytów. Sprawia to, że jego komedie są bardzo autentyczne a bohaterowie jakby żyli obok nas. 

Podsumowując, „Jak cię zabić, kochanie?” to książka, która niestety nie trafiła w moje poczucie humoru, ale na szczęście sprawiła, że dość miło spędzałam popołudnia. To pozycja lekka, przyjemna i niezobowiązująca. Bardzo dobrze sprawdzi się jako przerywnik po ciężkich i emocjonujących powieściach. Wydaje mi się, że jest to książka nie dla każdego. Po prostu trzeba przeeksperymentować i wyrobić sobie na jej temat własne zdanie. 


Inne książki tego autora zrecenzowane przeze mnie: 

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

„Przyjaciółki” Agaty Przybyłek i Natalii Sońskiej


Agata Przybyłek i Natalia Sońska to młodziutkie pisarki, które mają już na swych koncie po kilka świetnych książek. Jestem ich wielką fanką i czytam każdą powieść, która wyjdzie spod ich pióra. Jak jednak wypadła pozycja, którą postanowiły napisać wspólnie? 

Głównymi bohaterkami książki są dwie przyjaciółki - Miłka i Ania, które poznały się na studiach składając papiery na uczelni. Od tego momentu ich przyjaźń kwitła i trwa od kilku lat. Miłka prowadzi z mężem Piotrem restaurację, jednak jej wielką pasją jest fotografia. Gdy tylko pojawia się okazja, aby kobieta mogła podnieść swoje kwalifikacje i zdobyć cenne doświadczenie, postanawia wyjechać do Toskanii, aby robić zdjęcia do przewodnika podróżniczego. Miłka i Piotr są udanym małżeństwem, jednak dziewczyna tylko z pozoru jest szczęśliwa. Tak naprawdę czegoś jej brakuje. Szczególnie zdaje sobie sprawę z tego, kiedy jej zleceniodawca to przystojny i sławny podróżnik...

Ania natomiast to żona Kamila - marynarza i matka kilkumiesięcznej córeczki. Spędza czas w domu zajmując się dzieckiem natomiast mężczyzna często wypływa w morze. Podczas jednej z wypraw dochodzi do tragedii - statek, na którym płynie Kamil zostaje zaatakowany przez piratów. Choć fizycznie mężczyzna powraca do domu zdrowy, traumatyczne wydarzenia odciskają piętno na jego psychice co sprawia, że Kamil i Ania oddalają się od siebie. Czy przyjaciółki będą mogły liczyć na swoje wsparcie? 


Agata Przybyłek i Natalia Sońska stworzyły niewyobrażalnie dobrą, prawdziwą, życiową i pozbawioną nawet najmniejszego lukru książkę. Nie ma tam ani grama słodyczy. Ta książka to samo życie, z problemami nie tylko dnia codziennego, a także z takimi, które są konsekwencją tragedii. Anna i Ludmiła, pomimo tego że są przyjaciółkami, różnią się od siebie i zupełnie inaczej radzą sobie z kryzysem, który pojawił się w ich małżeństwie. Jedna za wszelką cenę chce uratować małżeństwo, które jest dla nie świętością, a druga... w sumie sama nie wie czego chce... Z powodu rutyny i braku porozumienia oddala się od męża choć ten się stara i daje jej wszystko, co potrzeba kobiecie. 

W książce nie brakuje psychologicznego aspektu, który bardzo mi się podobał. Jedna z autorek niezwykle dogłębnie opisała traumę, z jaką musi poradzić sobie jeden z bohaterów - jego koszmary, obawy i okropne wspomnienia, z którymi się męczy. Natomiast druga autorka napisała bardzo dojrzałą opowieść o małżeństwie, do którego wkradła się rutyna dnia codziennego. 

Powieść jest napisana lekkim i przyjemnym językiem. Może nie ma odkrywczej fabuły, ale emocje, jakie jej towarzyszą rekompensują wszystko. Jestem również pod wrażeniem spójności książki pod względem językowym. W ogóle nie rzuca się w oczy to, że powieść ta została napisana przez dwie osoby. Dodatkowo, gdyby nie to, że bardzo dobrze znam pióro Agaty Przybyłek, nigdy bym się nie domyśliła, którą część pisała ona, a która Natalia Sońska. 

„Przyjaciółki” to nie jest cukierkowa powieść o psiapsiółkach, które spotykają się na plotki, zakupy i chichrają z byle czego. To opowieść o prawdziwej przyjaźni. O takiej, która przetrwa każdy kryzys, każde nieporozumienia i każdy sztorm. Przyjaźń ta jest oparta na zaufaniu, lojalności i szczerości, aż do bólu. 

Podsumowując, „Przyjaciółki” to dojrzała powieść o sile przyjaźni, o rozterkach, o problemach w małżeństwie. To lekka książka, która umili popołudnie nie tylko Wam, ale także Waszym przyjaciółkom. Polecam! 



                                Za możliwość przeczytania egzemplarza  serdecznie dziękuję 
                                                              mojej... Przyjaciółce 😻

piątek, 18 sierpnia 2017

„Czereśnie zawsze muszą być dwie” Magdaleny Witkiewicz


🍒🍒
„Czereśnie zawsze muszą być dwie” to najnowsza książka Magdaleny Witkiewicz, która miała swoją premierę w maju. Już ponad miesiąc przed premierą było głośno o tej książce. Wszędzie można było zobaczyć czereśnie - kolczyki, wisiorki, etui na czytnik. Witkiewicz swoją najnowszą książką po prostu „zaczereśniowała” Polskę. Czy powieść jest warta takiego rozgłosu? 

Główną bohaterką jest Zofia Krasnopolska - młoda architektka, z bagażem życiowych doświadczeń. Otrzymała ona w spadku, od swojej najlepszej przyjaciółki - Pani Stefanii, willę w Rudzie Pabianickiej, która z zewnątrz wydawała się być starą, niegodną uwagi ruderą. Szybko okazało się jednak, że w środku skrywa ona daleką, niezwykle ciekawą przeszłość. Stary dom więzi sekrety swoich byłych mieszkańców. Zosia postanawia zgłębić historię tego domu, która nie daje jej spokoju. Na jej drodze pojawia się także Szymon - lekarz, dzięki któremu dowiaduje się, czym tak naprawdę jest prawdziwa miłość oraz przyjaźń, której tak bardzo Zosia potrzebuje. To dzięki willi, Rudzie Pabianickiej i jej mieszkańcom główna bohaterka zaczyna rozumieć, że tak jak drzewa czereśni muszą rosnąć obok siebie, aby wydać owoce, tak ludzie muszą się kochać, by ich wspólna droga przez życie miała jakikolwiek sens. 




Magdalena Witkiewicz po raz kolejny mnie oczarowała! Stworzyła piękną, klimatyczną, magiczną i mądrą powieść, która od pierwszej strony skradła moje serce. Bez dwóch zdań polubiłam Zosię, a w Rudzie Pabianickiej oraz w willi po prostu się zakochałam. Autorka w charakterystyczny dla siebie sposób tak opisuje miejsca, że od razu chce się je odwiedzić a ludzi - poznać. Wszystko to za sprawą lekkiego, plastycznego i niezwykle barwnego języka, którego możemy doświadczać we wszystkich książkach tej autorki. Urzekł mnie również aspekt historyczny w „Czereśniach”. Od razu widać, jaki ogrom pracy musiała włożyć autorka, aby wszystko było spójne, a przede wszystkim prawdziwe. Historia willi w Rudzie tak mnie wciągnęła, że z niecierpliwością czekałam na rozdziały, w których autorka uchyla rąbka tajemnicy. 

Bardzo podoba mi się również przesłanie, jakie niesie ze sobą książka. Zastanawialiście się kiedyś, jaki wpływ na Wasze życie ma niewielki, na pozór nic nie znaczący epizod? Jak wyglądałoby Wasze życie gdybyście nie spóźnili się na autobus, albo nie pojechali inną drogą do pracy? „Czereśnie...” pokazują, że nawet najbardziej niepozorna decyzja może mieć wpływ na nasze życie. W przypadku Zosi były to wagary. Gdyby nie urwanie się z lekcji, nie poznałaby pani Stefanii, nie pojechałaby do Rudy, nie poznałaby Szymona. 

„Czereśnie...” to prawdziwy wulkan emocji! Będziecie na zmianę śmiać się i płakać. Wzruszać i uśmiechać. Autorka zabiera nas w świat Zofii Krasnopolskiej, z którą przeżywamy wszelkie smutki i radości. Oprócz kobiety warto wspomnieć również o innych bohaterach, którzy są niezwykle barwni, ciekawi i intrygujący. Przede wszystkim Szymon, który nie radzi sobie z osobistą tragedią. Pani Stefania, która jest skarbnicą życiowej wiedzy. Marek, który widzi tylko czubek własnego nosa, a także pan Andrzej - uroczy, starszy pan, który rozmawia z kurami i nadaje im imiona. To właśnie jego autorka obarczyła odpowiedzialnością za przekazanie nam historii willi w Rudzie Pabianickiej. 

Podsumowując, „Czereśnie zawsze muszą być dwie” to powieść piękna nie tylko za sprawą okładki. To bardzo dopracowana książka, magiczna, pełna ciepła, emocji, z niezwykle wzruszającą historią w tle. Magdalena Witkiewicz po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią w tworzeniu chwytających za serce powieści. Polecam! 


Inne książki tej autorki zrecenzowane przeze mnie: 


wtorek, 15 sierpnia 2017

Temat w 5 smakach, czyli 5 ulubionych książkowych serii


Witajcie! 
Dawno nie było na blogu żadnego postu z tego cyklu, dlatego postanowiłam przygotować dla Was zestawienie 5 serii książkowych, które niezwykle cenie i z niecierpliwością wyczekuję premiery kolejnych części. Zapraszam 😊

Seria z Joanną Chyłką Remigiusza Mroza 


Pokochałam tę serię już od pierwszego tomu! Urzekł mnie styl pisania autora, intrygujące zagadki, a przede wszystkim wspaniali bohaterowie, którzy są wyraziści i specyficzni! Joanna Chyłka stała się moją idolką! Już (a raczej dopiero) 27 września na półki księgarń trafi szósta część tego cyklu pt. „Oskarżenie”. Nie mogę się doczekać. 

Recenzje książek pochodzących z tego cyklu znajdziecie TUTAJ


Cykl o Lipowie Katarzyny Puzyńskiej



Przeczytała dopiero dwie pierwsze części tego cyklu, ale już wiem, że na mojej półce koniecznie muszą się znaleźć pozostałe książki. Jestem zachwycona warsztatem literackim autorki, ale przede wszystkim tym, w jak nienachalny sposób potrafi połączyć znakomity kryminał ze wspaniałą powieścią obyczajową. Cykl jak na razie składa się z ośmiu pozycji, a najnowsza część miała swą premierę 13 czerwca. 

Recenzje książek pochodzących z tego cyklu znajdziecie TUTAJ

                                                                                       

Cykl Takie rzeczy tylko z mężem Agaty Przybyłek


Z całego serca kocham wszystkie książki tej autorki, ale skoro ma być 5 ulubionych serii to zdecydowałam się właśnie na ten cykl. Główna bohaterka to szalona Zuzanna, która chce pomóc wszystkim wokół a przede wszystkim uratować swoje małżeństwo. To dzięki niej podczas lektury wręcz płakałam ze śmiechu. Pomimo dość humorystycznego wydźwięku, cykl ten niesie również ze sobą życiowe mądrości, a przede wszystkim daje do myślenia. Już 30 sierpnia nowa część cyklu pt. „Małżeństwo z odzysku” trafi na półki księgarń. 

Recenzje książek pochodzących z tego cyklu znajdziecie TUTAJ

                                                         
Saga Miłość, namiętność, pożądanie Danki Braun


Ta seria to moim zdaniem coś wspaniałego! Uwielbiam ją już od kilku lat. Jest to cykl o rodzinie Orłowskich, z którymi, muszę przyznać, już bardzo się zżyłam i nie wyobrażam sobie momentu, kiedy nie będę mogła już się z nimi spotkać na kartkach powieści. Dwie pierwsze części (o ile dobrze pamiętam) zawierają dość dużo scen erotycznych, natomiast następne skupiają się już na innych rzeczach. Cykl ten składa się z 5 części. 

Recenzje książek pochodzących z tego cyklu znajdziecie TUTAJ

                                                                                      
Cykl Rizzoli/Isles Tess Gerritsen


To najdłuższy cykl w moim zestawieniu. Składa się z jedenastu książek, a dwunasta - „Sekret, którego nie zdradzę” będzie miała swą polską premierę 25 października. Jest to cykl o detektyw Rizzoli i lekarce sądowej dr Isles. Uwielbiam zagadki wymyślone przez autorkę, uwielbiam dreszczyk emocji i strachu, kiedy czytałam o miejscach pełnych krwi lub o kostnicy, w której dokonywana jest sekcja zwłok. Szczerze mówiąc ja nie lubię się bać, wręcz nienawidzę, ale serię tę uwielbiam! 

Recenzje książek pochodzących z tego cyklu znajdziecie TUTAJ

                                                            

To już wszystkie serie, o których chciałam Wam opowiedzieć. Oczywiście uwielbiam jeszcze inne cykle, np. zabawne książki Małgorzaty Falkowskiej, czy wzruszającego „Promyczka” (czytałam dopiero pierwszą część, ale myślę, że dalsze książki również skradną moje serce), ale niestety - musiałam wybrać tylko 5. 

A jak jest u Was? Jakie są Wasze ulubione książkowe cykle? Podobał Was się któryś z powyższych? 



sobota, 12 sierpnia 2017

„Powtórka z miłości” Clare Swatman

W życiu zdarzają się niekorzystne dla nas sytuacje, które chcielibyśmy zmienić. Jeśli tylko dostalibyśmy kolejną szansę, moglibyśmy wrócić do przeszłości i zachować się inaczej, odpowiedzieć inaczej... Zrobić coś w taki sposób, aby już nigdy więcej nie żałować podjętej przez siebie decyzji, sposobu w jaki się zachowaliśmy. Niestety w prawdziwym życiu takie magiczne zmiany nie są możliwe. Co się stało to się nie odstanie i trzeba żyć dalej. Ale od czego jest fikcja literacka? W książkach można wszystko. Szanse naprawienia swojego zachowania dostała Zoe - główna bohaterka powieści „Powtórka z miłości”.

Zoe i Ed poznali się na studiach. Jednak nie od razu zostali parą. Choć dziewczyna nie ukrywała tego, iż chce od chłopaka czegoś więcej niż przyjaźni, ten zdecydował, że musi się wyszumieć. Mijały lata, a Zoe cierpliwie czekała na swoją jedyną miłość. Kiedy wreszcie udaje im się odnaleźć i być razem, wszystko wydaje się być w końcu idealne. Sielanka niestety nie trwa wiecznie... Zaczynają się kłopoty dnia codziennego - praca, brak czasu, kłótnie małżeńskie, które nie raz kończą się nocowaniem na kanapie... Jednak nie to jest najgorsze. Pewnego dnia Ed zostaje potrącony przez autobus i umiera. Teraz Zoe musi poradzić sobie bez swojej drugiej połówki. Jednak nie jest to łatwe. Nawet po długim czasie nie potrafi pożegnać się ze wspomnieniami. Żałuje, że przed wyjściem Eda do pracy, rozstali się w gniewie, że tego ostatniego dnia nie dała mu do zrozumienia, jak bardzo go kocha. Wtedy dzieje się coś niewyobrażalnego - dziewczyna dostaje szansę naprawienia swojego małżeństwa. Może tym razem nie wszczynać awantur, może powiedzieć mężowi wszystko to, czego nie zdążyła mu wyznać. Czy jej się uda? Czy powtórka z miłości będzie lepsza od premiery? 


Książka wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, szczególnie ze względu na to, że autorka w nienachalny sposób, bo poprzez przemyślenia głównej bohaterki, zmusza nas do refleksji nad własnym życiem. Wraz z Zoe dochodzimy do wniosku, że życie jest zbyt krótkie, aby tracić je na kłótnie, fochy i oddalanie się od bliskich, choć tak naprawdę ich potrzebujemy. Powinniśmy doceniać każdą minutę spędzoną z rodzicami, rodzeństwem, mężem czy chłopakiem bo nie wiemy tego, czy będzie nam dane jeszcze raz z nimi porozmawiać albo się przytulić. Oprócz tego autorka porusza bardzo ważny temat jakim jest staranie się o dziecko. Clare Swatman w bardzo realistyczny sposób przedstawiła problemy i zachowania małżeństw, które nie mogą spłodzić potomstwa. Akt seksu nie jest już wtedy aktem miłosnym, ale mechanicznym obowiązkiem. 

Książka składa się z dwudziestu rozdziałów, a każdy z nich zatytułowany jest dniem, w którym znajduje się Zoe. Są to wybiórcze daty, ważne dla związku Zoe i Eda, kiedy to dziewczyna ma szansę coś zmienić i zachować się inaczej. Narracja w powieści jest pierwszoosobowa, dodatkowo prowadzona z punktu widzenia głównej bohaterki. Sprawia to, że mamy całościowy podgląd na sytuację, w jakiej znajduje się kobieta. Bardzo podobał mi się fakt, iż autorka wplotła w każdy rozdział sceny z przeszłości, dzięki czemu możemy zobaczyć, jakie zmiany zachodzą w zachowaniu bohaterów. 

Książka jest napisana lekkim i przyjemnym językiem. Czyta się ją w błyskawicznym tempie, nie zauważałam ilości przeczytanych stron. Dodatkowo powieść trzyma w napięciu, szczególnie w końcowej fazie. Co do zakończenia - czuję pewien niesmak. Pozycja skończyła się w bardzo wzruszający sposób, ale zarówno w bardzo nierealistyczny. Pewnie powiecie - „Cała ta książka jest nierealistyczna”. Tak, ale o ile takie przenoszenie się do przeszłości i naprawianie błędów można wytłumaczyć choćby śpiączką, takiego zakończenia już niestety nie... 

Podsumowując, „Powtórka z miłości” to bardzo dobra, magiczna, wzruszająca, a przede wszystkim wartościowa książka, która bezapelacyjnie zmusza do refleksji nad kruchością życia. Napisana jest lekkim i przyjemnym językiem, więc pozostaje mi tylko ją Wam polecić. 




           Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu: 




środa, 9 sierpnia 2017

„Behawiorysta” Remigiusza Mroza

Jak dotąd, twórczość Remigiusza Mroza znałam tylko z cyklu o Joannie Chyłce oraz o Wiktorze Forście. Jaka była moja radość, kiedy otworzyłam prezent świąteczny i zobaczyłam... „Behawiorystę”! Coś nowego, coś innego Mroza! Czy książka spoza cykli przypadła mi do gustu? 

Akcja powieści dzieje się w Opolu, kiedy to zamachowiec zajmuje przedszkole, w którym przetrzymuje dzieci i wychowawców. Grozi, że zabije ich wszystkich. Niestety policja jest bezsilna. Nie ma żadnego wpływu na zachowanie zamachowca. Nietypowe jest również to, że nie ma on żadnych żądań. Nikt nie wie, dlaczego wziął zakładników ani jaki cel chce w ten sposób osiągnąć. Oliwy do ognia dolewa fakt, że transmisja na żywo z przedszkola pojawia się w Internecie! Nie jest to zwykła emisja. To „Koncert krwi”, w który wciągnięci są widzowie - muszą zdecydować, które osoby przeżyją, a które zostaną zamordowane. Zdesperowane i nieradzące sobie służby sięgają po pomoc Gerarda Edlinga. To były prokurator, dyscyplinarnie zwolniony ze służby. Jest specjalistą od kinezyki, czyli działu nauki, która zajmuje się komunikacją niewerbalną między ludźmi. Znany jest szczególnie z tego, że jest człowiekiem ekscentrycznym, który potrafi rozwiązać każdą sprawę. 


Powiem jedno - „Behawiorysta” to jedno wielkie WOW! Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że to najlepsza książka Mroza, jaką do tej pory przeczytałam. To mistrzostwo, które będę polecać każdemu! Dlaczego? Po pierwsze za pomysł na fabułę! Oryginalny i nietuzinkowy. Akcja pędzi już od pierwszej strony. Książka przez cały czas trzyma w napięciu tak bardzo, że to aż boli. Czasami musiałam odłożyć książkę bo po prostu nie dawałam rady dalej czytać. Autor stworzył takie dylematy, że pomimo tego iż to kryminał, miałam łzy w oczach, kiedy ginęły lub zostały okaleczane niewinne osoby, o losach których decydowali „widzowie”. 

„Behawiorysta” to chyba najbardziej krwawa i okrutna książka Remigiusza Mroza jaką czytałam. Pełno w niej przemocy, śmierci, krzywdy i trudnych decyzji. Co chwila jesteśmy świadkami jakiegoś krwawego morderstwa. Oczywiście nic a nic mi to nie przeszkadzało, a raczej sprawiało, że czytałam książkę dosłownie z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. 

Kolejnym atutem książki jest kreacja głównego bohatera. Jak na Remigiusza Mroza przystało, Gerard jest osobą wyróżniającą się z tłumu, ekscentryczną, specyficzną, po prostu wyrazistą i niepowtarzalną. Jednak najbardziej podziwiam autora za to, ile pracy musiał włożyć w ramach przygotowań do napisania książki. Z „Behawiorysty” można by stworzyć pokaźny wykład na temat kinezyki. Najlepsze jest jednak to, że autor swoją wiedzę o tej dziedzinie wplótł w nienachalny, wręcz idealny sposób! W książce specjalistą od niewerbalnej mowy ciała jest nie tylko Edling, ale także zamachowiec. Książka jest więc walką tych dwojga. Kto wygra? Kto jest oprawcą a kto ofiarą? 

Czy książka ta ma jakieś wady? Wydaje mi się tak - jedną niewielką. Moim zdaniem takie wydarzenie, czyli zamach, morderstwa i transmisja nie miałaby miejsca w Polsce. Są to epizody, które znamy z amerykańskich seriali typu „Zabójcze umysły”. Ale od czego jest fikcja literacka, prawda? 

Zakończenie „Behawiorysty” totalnie mnie rozwaliło! Mróz po raz kolejny udowodnił, że zakończeń jego książek nie należy przewidywać. Wszystko to sprawia, że zaliczam tę pozycję do tych, które koniecznie muszę przeczytać jeszcze raz! Albo i kilka razy! 

Podsumowując, „Behawiorysta” to genialny kryminał, z wartką akcją, nieoczekiwanymi zwrotami, trzymający w napięciu do ostatniej strony! To zdecydowanie najlepsza książka tego autora! Koniecznie sięgnijcie po ten kryminał jak najszybciej. 


Inne książki tego autora zrecenzowane przeze mnie: