środa, 28 grudnia 2016

„Powietrze, którym oddycha” Brittainy C. Chery

Długo zwlekałam z przeczytaniem jakiejkolwiek książki Brittainy C. Chery. W końcu się zebrałam i e-book trafił w moje ręce. Jak podobała mi się lektura? Przede wszystkim nie czuję się rozczarowana. W moje ręce często trafiają "smutne" książki. Jednak rzadko się zdarza, że książka jest tak pełna bólu i tęsknoty jak „Powietrze, którym oddycha”.

W książce poznajemy dwóch życiowych rozbitków - Elizabeth i Tristana. Los ich nie szczędził, ich życie nie było usłane różami. Obydwoje stracili kogoś bliskiego. Elizabeth straciła męża, a Tristan żonę i syna. Poznajemy ich jako osoby, którym brakuje miłości i ciepła, brakuje im po prostu ukochanych osób, które były dla nich wszystkim. W książce czytamy, jak obydwoje radzą sobie ze śmiercią swoich ukochanych, pomagając sobie nawzajem, wspierając i dając to, co dała by stracona osoba. Nawet nie wiedzą kiedy wplątują się w niebezpieczny układ, który zaczyna ich krzywdzić. 

Książka jest pełna emocji. Autorka przedstawia nam, jak ludzie radzą sobie z żałobą. Tristan zmienił się w potwora. Był chamski, bezczelny, agresywny, z nikim nie chciał rozmawiał. Elizabeth lepiej radziła sobie ze śmiercią męża, ale tylko dlatego, że miała przy sobie córkę, dla której musiała żyć. Miała powód, aby wstać rano z łóżka, aby po prostu żyć. Matka Elizabeth również straciła męża. Lecz ona nie radziła sobie z tym tak dobrze jak jej córkę - zaczęła spotykać z mężczyznami, szczególnie z tymi bogatymi, wiadomo w jakim celu. 

Drugoplanowi bohaterowie również są bardzo dobrze wykreowani. Mam na myśli przyjaciółkę Elizabeth - Fay. Jest to młoda kobieta "lekkich obyczajów". Seks nie jest dla niej tematem tabu, mówi o nim otwarcie nie szczędząc wulgarnych słów. I właśnie z tego powodu nie zyskała mojej sympatii. Czasami miała dość jej niesmacznych tekstów, wręcz odrażających. Pomimo tego podoba mi się to, że autorka stworzyła taką postać.

Najbardziej w książce podobało mi się to, że autorka nie zaczęła "lukrować historii". Powieść jest niezwykle realistyczna, do bólu prawdziwa. Brittainy Chery przedstawiła życie, takim jest. W książce jest pełno bólu, cierpienia i tęsknoty. Tej książki się nie czyta - tę książkę się przeżywa. Na ogromny plus zasługuje również język, jakim posługuje się autorka. jest on niezwykle lekki i barwy, przyjemny w odbiorze i naładowany ogromną ilości emocji. To wszystko sprawia, że chwile spędzone z tą książką są niezapomniane, pełne smutku i rozpaczy. 

Podsumowując, „Powietrze, którym oddycha” to książka pełna emocji. Autorka pokazuje w niej, jak różnie ludzie  radzą sobie z żałobą, ze śmiercią najbliższych. Jest to powieść, która Was poruszy aż do szpiku kości. Zdecydowanie skłania do refleksji nad własnym życiem. To książka, o której się nie zapomina. Nie zwlekajcie - przeczytajcie! 

 

piątek, 23 grudnia 2016

„Księgarenka przy ulicy Wiśniowej” Liliana Fabisińska, Agnieszka Krawczyk i inni

Święta Bożego Narodzenia zbliżają się do nas wielkimi krokami. Panuje zakupowy szał, gorączka gotowania w kuchni... Jednak ja nie lubię tego w świętach. Lubię spokój a przede wszystkim magię świąt. Z tego też powodu sięgnęłam po „Księgarenkę przy ulicy Wiśniowej”, abym jeszcze bardziej poczuła te święta. 

Pan Alojzy jest przesympatycznym właścicielem księgarenki przy ulicy Wiśniowej. Z racji tego, że nie jest już najmłodszy, postanawia zamknąć prowadzony przez pół wieku interes i odwiedzić córkę w Australii. Księgarenka przy ul. Wiśniowej nie jest zwykłą księgarnią, jakich jest pełno na ulicach. Jest to wyjątkowa księgarnia, w której można poczytać książkę, porozmawiać... Miejsce to ma wielu stałych bywalców, którym Alojzy postanawia dać, w ramach pożegnania, egzemplarze swoich ulubionych książek. Dla każdej osoby wybrał pozycję szczególną, taką, która jego zdaniem może być dla tej osoby drogowskazem albo pocieszeniem. I tak - Celestyna otrzymała od Alojzego „Błękitny zamek”. Dla tajemniczej Alicji, właściciel przygotował „Alicję w krainie czarów”, a bezwzględny reżyser został obdarowany „Opowieścią wigilijną”. Największa niespodzianka spotkała jednak Ryszardę Kociołek, która dostała „Wielką księgę Kubusia Puchatka”.  Czy Alojzemu poprzez książki uda się zmienić życie jego stałych klientów? Czy sprawi, że ich święta będą piękniejsze? 

„Księgarenka przy ulicy Wiśniowej” to zbiór ośmiu opowiadań, napisanych przez siedmiu autorów. Wstęp do opowiadań oraz zakończenie napisała Liliana Fabisińska, przedstawiając nam bliżej postać Alojzego. Pierwsze opowiadanie zostało napisane przez Agnieszkę Krawczyk i dotyczy ono pewnej Urszuli - matki z dzieckiem, z trudną sytuacją finansową. Kolejne opowiadania napisali - Remigiusz Mróz o pewnej sędzinie, Gabriela Gargaś o dziesięcioletnim chłopcu, którym opiekuje się prababcia, Alek Rogoziński, którego opowiadanie było podobne do „Opowieści wigilijnej”, Magdalena Witkiewicz, która przedstawiła nam postać Joanny - wdowy hazardzisty, przez którego kobieta straciła cały swój majątek oraz Marta Obuch, która przedstawiła nam postać Ryszardy - kobiety, która nie lubi dzieci, ale w jej życiu pojawia się pewien chłopiec o imieniu Krzyś. Mówiąc szczerze, najbardziej podobało mi się opowiadanie Gabrieli Gargaś, które mnie rozśmieszyło, ale także bardzo wzruszyło. 

„Księgarenka przy ulicy Wiśniowej” to bardzo klimatyczny, ciepły i pełen magii zbiór opowiadań, który idealnie nadaje się do przeczytania w okresie świątecznym. Wprowadzi Was w świąteczny klimat, oczaruje, rozśmieszy i wzruszy. Zdecydowanie warto z taką lekturą zacząć święta. Każde z opowiadań, z racji tego, że jest napisane przez innych autorów, wyróżnia się innym warsztatem literackim pisarzy. Niestety, pomimo tego że opowiadania bardzo mi się spodobały, moim zdaniem były za krótkie, nie zdążyłam zżyć się z bohaterami, i czytając następne opowiadanie nie pamiętałam, o czym było poprzednie.   

Podsumowując, oderwijcie się choć na chwilę od gotowania, sprzątania, stania w kolejkach. Sięgnijcie po „Księgarenkę...”, odpocznijcie, odprężcie się i poczujcie te święta. Zdecydowanie polecam!


Z tego miejsca chciałabym Wam życzyć, moi drodzy Czytelnicy, zdrowych i wesołych świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w gronie rodziny. I oczywiście Mikołaja bogatego w książki :) Wszystkiego dobrego!

niedziela, 18 grudnia 2016

„Trzydzieści krótkich opowiadań o miłości” Janusza Niżyńskiego

Książek o miłości jest wiele. Jedne są lepsze, drugie gorsze. Jednak rzadko się zdarza, żeby taka książka była napisana wyjątkowo, z uczuciami. U mnie od zawsze numerem jeden jest Nicholas Sparks, który w bardzo piękny sposób pisze o miłości. Nie sądziłam, że jeszcze jakiś inny mężczyzna potrafi tak wyjątkowo pisać o miłości. Zmieniło się to w chwili, kiedy w moje ręce trafiły opowiadania Janusza Niżyńskiego. 

„Trzydzieści krótkich opowiadań o miłości” to, jak sama nazwa wskazuje, 30 opowiadań, które są ułożone od najkrótszego do najdłuższego. Początkowe opowiadania są naprawdę bardzo krótkie, mają zaledwie kilka linijek, i są bardziej refleksją bohatera niż opowiadaniem. Natomiast ostatnie opowiadania mają po kilkanaście stron. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy w bardzo krótkim czasie przeczytać opowiadanie i zrobić sobie przerwę nie tracąc wątku. Autorowi bardzo zależało na tym, aby każde opowiadanie, stanowiące osobną całość, można było przeczytać w ciągu kilkunastu minut. 

Opowiadania Niżyńskiego zdecydowanie skłaniają do refleksji na temat miłości pomiędzy kobietą a mężczyzną. Niektóre opowiadania wzruszają, a inne rozśmieszają, dzięki czemu mamy zapewnioną jakąś zmianę nastroju i tematu. Bohaterami opowiadań są zwykli ludzie, tacy jak my - z wadami i zaletami, bez żadnego cukru. Bohaterowie ci, powtarzają się w opowiadaniach, a z historii na historię ich losy zaczynają splatać się ze sobą. 


Niżyński w swoich opowiadaniach porusza wiele aspektów związanych z miłością. Opisuje nie tylko miłość prawdziwą, aż do grobowej deski, ale także tą nieszczęśliwą, toksyczną i fałszywą - ze zdradami. 

Ogromnym plusem książki jest język, jakim posługuje się autor. Naprawdę bardzo rzadko się zdarza, aby mężczyzna w tak piękny, pełen emocji sposób pisał o miłości. Autor wręcz maluje słowem, konstruuje piękne opisy i oszczędza dialogów. Sprawia to, że w lekturze można się błogo "roztopić". Język jest lekki i przyjemny, a przede wszystkim kwiecisty i barwny. Czytanie tych opowiadań to prawdziwa przyjemność.

Warto również wspomnieć, że każde z opowiadań, jakie znajduje się w książce, zanim trafiło do wydawcy, było wcześniej publikowane na stronie autora (http://janusz.nizynski.pl/), gdzie zostały pozytywnie odebrane przez czytelników. 

„Trzydzieści opowiadań o miłości” to zbiór opowiadań o różnych obliczach miłości. Opowiadanie te napisane są pięknym i barwnym językiem, co sprawia, że czyta się je z przyjemnością. 


wtorek, 13 grudnia 2016

„Mów do mnie” Lisa Scottoline

Bardzo lubię książki z klubu Kobiety to czytają. Każda książka porusza dość kontrowersyjny temat, zmusza nie tylko do refleksji, ale także do dyskusji. Nie inaczej jest z książką „Mów do mnie” - najnowszą powieścią Lisy Scottoline, wydaną w czerwcu. To moje pierwsze spotkanie z autorką i oprócz jednego drobnego aspektu, który mnie irytował, spotkanie to uważam za udane. 

Eric Parrish jest szanowanych psychiatrą, ordynatorem oddziału psychiatry szpitala Havermayer General znajdującego się na przedmieściach Filadelfi. Mężczyzna nie może narzekać na brak sukcesów. To dzięki niemu i zaangażowaniu całego personelu medycznego i pielęgniarskiego jego oddział został uznany za drugi w kraju pod względem jakości opieki. Oprócz pracy w szpitalu, Eric przyjmuje również pacjentów prywatnie gdzie może sobie dobierać pacjentów. Niestety życie osobiste ordynatora nie jest tak ułożone jak życie zawodowe. Po rozwodzie z żoną zmaga się z obowiązkami samotnego ojca, usiłują zapewnić siedmioletniej córce jak największe poczucie bezpieczeństwa. 

Życie psychiatry zmienia się z chwil poznania nowego pacjenta - siedemnastoletniego Maxa, który cierpi z powodu zbliżającej się śmierci ukochanej babci. Podczas sesji, Eric dowiaduje się, że chłopiec nie tylko cierpi na depresję, ale także ma silną nerwicę natręctw oraz obsesyjną, naładowaną przemocą fantazje na temat pewnej dziewczyny. To sprawia, że Max stanowi zagrożenie nie tylko dla siebie  ale także dla innych. 

~*~

Jak możecie wywnioskować z opisu fabuły, w książce wiele się dzieje. Autorka skupiła się przede wszystkim na aspekcie psychiatrycznym. Zostajemy wprowadzeni w świat psychiatrów, szpitala, a przede wszystkim jesteśmy świadkami rozmów, jakie Eric prowadzi ze swoimi pacjentami, w szczególności z Maxem. Od podszewki poznajemy więc pracę psychiatry, która nie jest pracą łatwą, ani bezpieczną. Znamy wszelkie przemyślenia doktora, wie co się dzieje w jego głowie, dzięki czemu możemy zrozumieć jego zachowanie. Eric to bezradny człowiek, może trochę naiwny, bezradny ale za to szanujący tajemnicę lekarską. W książce popada w ogromne kłopoty. Niestety co by nie zrobił, te kłopoty pogłębiają się. Zostaje nie tylko oskarżony o molestowanie seksualne, ale także o zabójstwo. My, jako czytelnicy, w których Eric wzbudza ogromną sympatię wiemy, że bohater jest niewinny i praktycznie do końca książki zastanawiamy się kto a tym stoi. 

„Mów do mnie” to książka, w której znajdziemy wiele terminologii psychologicznej. Mnie, jako osobie nie mającej nic wspólnego z psychologią, to nie przeszkadzało. Autorka tak napisała powieść, żeby każdy mógł ją zrozumieć. Ponadto Lisa Scottoline posługuje się językiem prostym i przejrzystym. Książkę czyta się z przyjemnością. Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić to brak dynamicznej akcji na początku książki. Przyznam szczerze, że wtedy lektura mnie wręcz męczyła. Jest tam wiele dialogów i zdarzeń, które nic nie wnoszą do fabuły. Do połowy książka była naprawdę nudna i nużąca. Na szczęście w połowie akcja zaczęła pędzić, a wtedy od książki nie mogłam się już oderwać. Powieść zaczęła trzymać w napięciu i być coraz bardziej tajemnicza. 

Podsumowując, „Mów do mnie” to mądra, wstrząsająca książka, która zmusza do refleksji i prowokuje do dyskusji. To trzymający w napięciu dreszczowiec, oddający czytelnika we władanie bezwzględnego psychopaty.  Zdecydowanie polecam! 




czwartek, 8 grudnia 2016

„Sekretne życie CeeCee Wilkes” Diane Chamberlain


Nadal jestem zakochana w twórczości Diane Chamberlain. Najbardziej podoba mi się to, że autorka w swoich książkach porusza bardzo trudne, życiowe tematy co sprawia, że każda jej powieść jest wyjątkowa. „Sekretne życie CeeCee Wilkes” to kolejna książka, która mnie nie zawiodła! 

Przenosimy się do roku 1977, kiedy to poznajemy tytułową CeeCee Wilkes - odważną, pragnącą miłości szesnastolatkę, której los nie oszczędzał. Nie znała swojego ojca a matkę straciła w wieku 12 lat. To właśnie dlatego chce czuć się kochana i bezpieczna. Pracując jako kelnerka poznaje Tima - przystojnego studenta, któremu wpada w oko. To właśnie on odmienił życie CeeCee - dał jej to, czego dziewczyna tak bardzo potrzebowała. Po pewnym czasie poprosił ją o przysługę - miała pomóc przy porwaniu żony gubernatora, aby ten zmienił decyzje co do kary śmierci, dzięki czemu siostra Tima ukarana za zabójstwo nie zostałaby stracona. CeeCee zgadza się, ale ta decyzja już na zawsze odmieni jej życie, a konsekwencje odbiją się nie tylko na jej życiu... 
~*~

Po raz kolejny książka Diane Chamberlain mnie nie zawiodła, ale spełniła moje oczekiwania w 200%. Największym autem tej książki jest oczywiście fabuła, która jest niewiarygodnie oryginalna. Nigdy nie czytałam choć podobnej książki. Na plus zasługuje również styl pisania autorki - jak zwykle idealny. Uwielbiam zatracać się w słowach Chamberlain. Strony przekładam bardzo szybko i nim się obejrzę a już jestem w połowie książki. „Sekretne życie...” to powieść, która naprawdę wciąga! Trudno się od niej oderwać i nie myśleć o tym, co się dalej stanie ze skomplikowanym życiem CeeCee. 

Recenzując książkę Chamberlain nie sposób wspomnieć o kreacji bohaterów, którą w tej książce jestem wręcz zachwycona. Autorka bardzo przyłożyła się do stworzenia postaci CeeCee i Core. CeeCee jako dziecko podjęła niewłaściwą decyzję, ale jako dorosła jest prawą obywatelką. Bardzo kocha swoją córkę, ale niestety jest nadopiekuńcza, cały czas pilnuje, żeby jej córce nie stała się choć najmniejsza krzywda. Niestety poskutkowało to tym, że dziewczynka jako dorosła kobieta boi się życia. Core to genialnie wykreowana postać pod względem psychologicznym. Cierpi na liczne fobie, które utrudniają jej życie. Boi się jechać autostradą, boi się wyjść na zakupy, boi się być sama w domu... 

Podsumowując, „Sekretne życie CeeCee Wilkes” to kolejna genialna książka Diane Chamberlain. To powieść o miłości rodzicielskiej (czasami aż za mocnej) i o trudnych decyzjach, które ludzie podejmują, aby nie stracić drugiej osoby. Niestety te decyzje mogą mieć smutne konsekwencje. To książka, która wzrusza i wstrząsa a przede wszystkim nie daje o sobie zapomnieć. 


niedziela, 4 grudnia 2016

„Klamki i dzwonki” Magdaleny Knedler


Życie jest przewrotne. Bywają sytuacje, kiedy jesteśmy poproszeni o pomoc. Czy zawsze jesteśmy do tego chętni? A co z prośbami, które są duże i których spełnienie niesie konsekwencje nie tylko dla naszego życia? W takiej sytuacji znalazła się Eliza Ostaszewska, główna bohaterka powieści „Klamki i dzwonki”, która to została poproszona opiekę nad nastolatką. 

Eliza Ostaszewska jest poetką (wydała jeden tomik swoich wierszy), a utrzymuje się z pracy w bibliotece. Dzięki zaprzyjaźnionemu pubowi miała zorganizowany swój wieczorek autorski. Pomimo sukcesu, nie jest jej łatwo. Ledwo starcza jej na zaspokajanie najważniejszych potrzeb. Jej życie komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy to kobieta dostaje tajemniczy telefon ze szpitala. Od tego momentu jej rzeczywistość zmienia się o 180 stopni. Eliza zostaje poproszona przez dawną przyjaciółkę Helenę - umierającą kobietę, aby ta zaopiekowała się jej nastoletnią córką. Eliza z dnia na dzień staje się matką nastolatki, a także współwłaścicielką salonu fryzjerskiego. Jak w takiej nowej i trudnej rzeczywistości odnajdzie się nasza bohaterka? Czy będzie potrafiła dokonać właściwych wyborów? 


To moje pierwsze spotkanie z autorką i muszę przyznać, że uważam je za całkiem udane. Przedstawiona historia mnie zaintrygowała i wciągnęła, choć zakończenia można było się domyślić - nic trudnego.  Podobała mi się również kreacja bohaterów, która jest niezwykle urozmaicona. "Klamki i dzwonki" to powieść obyczajowa, w której możemy znaleźć wiele wątków. Nie jest to tylko trudna decyzja i życie Elizy. Pojawia się tu także wątek miłosny, wątek bezpłodności, kłopotów z wychowywaniem dzieci. Kolejnym plusem jest fakt, że narracje nie jest prowadzona z punktu widzenia jednego bohatera, ale z punktu widzenia wszystkich, głównych bohaterów. Sprawia to, że jedną sytuację widzimy z różnych stron,  cała historia staje się pełniejsza. 

Magdalena Knedler serwuje nam bardzo dobrą powieść obyczajową z pięknym i subtelnym językiem.  Powieść czytałam z przyjemnością, choć do jednej rzeczy mogłabym się przyczepić. Mam tu na myśli bardzo małą ilość dialogów i obszerne opisy. Sprawiało to, że książka czasami mnie nużyła, a gdy przez 4-5 stron były same opisy, zdawałam sobie sprawę z tego, że nie czytam, ale śledzę tekst, a moje myśli są kompletnie gdzie indziej. „Klamki i dzwonki” nie jest to słodka i pozytywna powieść, ale wzruszająca i wręcz gorzka. Choć podczas lektury nie uroniłam ani jednej łzy, książka mną naprawdę wstrząsnęła. 

Podsumowując, „Klamki i dzwonki” to bardzo dobra, wielowątkowa powieść obyczajowa. Porusza trudne tematy, przedstawia problemy, z którymi boryka się, borykał lub będzie borykał każdy z nas. Polecam.  


Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu:

http://novaeres.pl/