środa, 24 października 2018

„Skradzione małżeństwo” Diane Chamberlain


Akcja nowej powieści Diane Chamberlain toczy się w roku 1944, kiedy to młoda Tess DeMell, marząca o byciu pielęgniarką, niespodziewanie zrywa zaręczyny z miłością swojego życia, pali za sobą wszystkie mosty i wyprowadza się do małego miasta na południu Stanów Zjednoczonych, aby tam poślubić człowieka, którego widziała raz w życiu, ale za to zmienił je o 180 stopni. Henry jest człowiekiem bogatym, posiadającym własną fabrykę mebli. Jest także mężczyzną skrytym a ich małżeństwo, istnieje tylko na papierku. Dziewczyna musi poradzić sobie z nową rzeczywistością - jest zupełnie sama, szykanowana i niechciana przez teściową i otoczenie. W dodatku cały czas kocha swojego byłego narzeczonego...

~*~

Już od dawna uwielbiam książki Diane Chamberlain i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych. Autorka zawsze porusza w nich trudne, czasami nawet kontrowersyjne tematy, zmuszające do refleksji. Po lekturze za każdym razem nasuwa się pytanie: „Co ja bym zrobiła na miejscu bohatera”, co sprawia, że książki nie da się ot tak odłożyć i sięgnąć po następną. Nie, jej książki pozostają w głowie na długo. I tak jest tym razem. Po raz kolejny Diane Chamberlain serwuje nam niezwykle oryginalny pomysł na fabułę. Wprowadza nas w świat bohaterki, która przez jedną noc, przez jeden kieliszek za dużo, zniszczyła wszystko, co dotychczas miała - świetlaną przyszłość pielęgniarki, kochającego narzeczonego, wspaniałą matką. W zamian za to otrzymała małżeństwo bez miłości, odrzucenie i niechęć otoczenia. Tess stara się z tym wszystkim walczyć i przekonać do siebie bliskich męża. Wraz z biegiem stron możemy zauważyć przemianę głównej bohaterki - od dziewczyny, która z rozpaczy była zmuszona poślub nieznajomego mężczyznę, która chciała się przypodobać wszystkim wokół, aż po pewną siebie, profesjonalną pielęgniarkę, która wie czego chce i do tego dąży, pomimo przeciwności. 

Historia przedstawiona w książce jest naprawdę wspaniała i niezwykle wciągająca. Bardzo żałuję, że nie mogę powiedzieć Wam więcej na temat fabuły, co by Was jeszcze bardziej zachęciło do przeczytania tej powieści. Mogę jeszcze dodać, że autorka stanęła na wysokości zadania i napisała pozycję w lekki, charakteryzujący ją sposób, co sprawiło, że nie zauważałam ilości przeczytanych stron i przesuwających się wskazówek na zegarze. 

Po lekturze mogę stwierdzić, że książka jest dopracowana pod każdym względem. Autorka nie tylko stworzyła spójną, autentyczną całość, bijącą emocjami i zmuszającą do refleksji, ale także przeprowadziła dokładny research tamtych lat. Ileż ja się dowiedziałam z tej książki! I to w ciekawy i nienachalny sposób. Nie miałam pojęcia o tym, że uważano, iż 10 papierosów dziennie w czasie ciąży to nie jest wcale dużo, ani o okropnych karach za poślubienie kolorowej osoby. 

Podsumowując, „Skradzione małżeństwo” to wspaniała, wciągająca, niezwykle dopracowana i ciekawa książka, którą musicie przeczytać. Jestem pewna, że nie będziecie się mogli od niej oderwać i będziecie pod wrażeniem zakończenia tej historii! 

        Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu: 

poniedziałek, 22 października 2018

„Diabelski młyn” Darii Orlicz


Akcja powieści dzieje się w niewielkim nadmorskim miasteczku, które tylko na pozór wydaje się być sielskim miejscem. W rzeczywistości jest pełne osób bez skrupułów, którzy czasami nawet dla kaprysu krzywdzą innych. W pozycji tej znajdziemy różne zagadki - śmierć ciężarnej Litwinki, porwanie kobiety sprzed klubu fitness, gwałt turystki i szantaż miejscowego prawnika. Czy za tym wszystkim stoi jedna osoba? Odpowiedź na to pytanie musi znaleźć młodszy aspirant Krzysztof Bugaj, który boryka się z własnymi problemami - jest seksoholikiem rozdartym między rozchwianą emocjonalnie żoną a zaborczą kochanką. 

~*~

Muszę przyznać, że książka naprawdę mną wstrząsnęła. Jeśli spodziewacie się lekkiej i przyjemnej lektury to niestety - tutaj tego nie znajdziecie. „Diabelski młyn” to ciężka, trudna i wstrząsająca pozycja. Jest pełna moralnego brudu, tajemnicy, zakłamania oraz przelanej krwi. Autorka przedstawia nam kilku bohaterów. Mówiąc szczerze, czasami gubiłam się kto jest kim, ale ważne jest to, że każdy z nich jest „jakiś”. Każdy z nich ma wady, skrywa jakąś tajemnicę, ale przede wszystkim ma coś lub kogoś na sumieniu. Daria Orlicz nie boi się poruszać w swojej książce bardzo trudnych i kontrowersyjnych tematów. Nie jest to tylko zwykły kryminał. To także pozycja, która bierze na tapet temat pedofilii, zdrady, gwałtu, przedwczesnego macierzyństwa i uzależnienia od seksu. Generalnie książka ta jest bardzo autentyczna, jednak niektóre zachowania bohaterów wydawały mi się irracjonalne. Ponadto autorka postarała się o klimat pozycji - mroczny, tajemniczy, przerażający. 

W książce brakowało mi natomiast większego nacisku na zagadkę kryminalną i więcej zwrotów akcji. Oprócz tego, wszystko było na swoim miejscu - trzymanie w napięciu i wartka akcja. Nie nudziłam się ani przez chwilę.

Podsumowując, „Diabelski młyn” to dobra, trudna i ciężka książka o naiwnej ufności, za którą czasami trzeba zapłacić bardzo wysoką cenę, a nawet tę najwyższą. To również pozycja o dramacie tych, którzy zbyt pochopnie zapraszają do swojego życia obce osoby, które mogą to życie zrujnować. 



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu: 

http://www.harpercollins.pl/

niedziela, 7 października 2018

„Kontratyp” Remigiusza Mroza


Annapurna to ośmiotysięcznik, dziesiąty co do wysokości szczyt Ziemi. W drodze na nią ginie troje polskich wspinaczy. Jednak ekipy ratunkowe odnajdują tam tylko poskręcane, przysypane śniegiem liny, nic więcej. Po kilku tygodniach jedyna członkini wyprawy pojawia się na granicy nepalsko-tybetańskiej, po czym zostaje zatrzymana. Śledczy z Polski przywożą ją do kraju i oskarżają o morderstwo swoich towarzyszy. Nasuwa się pytanie - co wydarzyło się w drodze na Annapurnę? I skąd śledczy mają dowody, które obciążają wspinaczkę? Oprócz dojścia do prawdy Joanna Chyłka musi poradzić sobie z własnymi problemami i groźbami od człowieka, który twierdzi, że to on niegdyś zaatakował ją kwasem... 



Myślę, że nie ma co za dużo rozpisywać się o tej książce. Wiadomo - Mróz to klasa sama w sobie. „Kontratyp” to już ósma część cyklu o Joannie Chyłce. Jest to jednocześnie jedna z najlepszych części. Autor zdecydowanie utrzymuje poziom, a nawet daje nam jeszcze więcej. Wątek kryminalny - genialny. Obyło się na szczęście bez zbyt zagmatwanych zagadek. Książka trzymała w napięciu od początku do samego końca. Naprawdę nie mogłam się od niej oderwać czytając ją do 1 w nocy. Z niecierpliwością czekałam na TO zakończenie, o którym tyle się naczytałam. Kiedy zostały mi dwie strony, nadal czekała. Jedna strona - panika, gdzie to super zakończenie? Pół strony - nadal nic. Ostatnie kilka linijek? - wow! Jestem zmiażdżona i jak najszybciej chcę kolejną część. Jeśli zaś  chodzi o wątek obyczajowy - robi się ciekawie. I będzie ciekawiej, w to nie wątpię. 

Nie jestem jednak w stanie ocenić, czy książka jest poprawna merytorycznie. Zwyczajnie się na tym nie znam. Jednego jestem pewna - dużo się z tej książki dowiedziałam. Za każdym razem, gdy czytam pozycję Remigiusza Mroza jestem pod wrażeniem tego, ile pracy włożył w research do książki. Ogromne brawa i pokłony! 

Podsumowując, „Kontratyp” to genialna książka, po którą musi sięgnąć każdy to lubi tę serię. Jeśli jej jeszcze nie znacie- ja się pytam, na co Wy jeszcze czekacie? Jestem pewna, że można już odwołać ekipę sprzątającą - Remigiusz Mróz pozamiatał swoją najnowszą książką. 


Inne książki tego autora zrecenzowane przeze mnie:

Cykl z Joanną Chyłką:

Tetralogia z komisarzem Forstem:

Pozostałe: