piątek, 29 lipca 2016

"Szkoła żon" Magdaleny Witkiewicz

Nadrabiam twórczość Magdaleny Witkiewicz. Z każdą kolejną książką, autorka po raz kolejny skrada moje serce. Dlatego też, dzisiaj na tapecie erotyczna książka - "Szkoła żon". Czy rzeczywiście szkoła wymyślona przez autorkę uczy jak być dobrą żoną?

Na początku lektury poznajemy Julię - świeżo upieczoną rozwódkę, która postanawia opić z przyjaciółkami odzyskanie wolności i rozpoczęcie nowego życia. Na imprezie dziewczyna bierze udział w loterii wizytówkowej i wygrywa tajemnicze zaproszenie do luksusowego SPA, które jest... szkołą żon. Julia na swój trzytygodniowy wyjazd może zabrać jedynie szczoteczkę do zębów i jedną parę bielizny. Na miejscu zapoznaje się z ofertą szkoły, która dotyczy nie tylko nauki gotowania czy makijażu, ale także zawiera liczne warsztaty erotyczne. Julia poznaje również inne kobiety, które także chcą się czegoś nauczyć i zmienić się dla swoich partnerów, a Szkoła zapewnia, że już nigdy żaden facet ich nie zostawi. Kuszące, prawda? 


Muszę przyznać, że już przed przeczytaniem, książka mnie bardzo intrygowała. Poprzednie książki autorki, które czytałam były piękne, mądre, wzruszały do łez i rozdzierały serce na kawałki. Byłam ciekawa, czy powieść o podłożu erotycznym mojej ulubionej polskiej autorki również mi się spodoba. Z ręką na sercu mówię, że na szczęście się nie rozczarowałam. 

Od dawna uważam, że każda powieść erotyczna jest schematyczna - coś na kształt Greya. Na szczęście Witkiewicz wybiega poza te schematy i serwuje nam nieszablonową książkę, z bardzo oryginalną fabułą. Owszem, jak na powieść erotyczną, znajdziemy w niej liczne sceny erotyczne, swoją drogą bardzo odważne i śmiałe, jednak nie tylko z tego składa się książka. Poruszane są niej życiowe kwestie, które naprawdę dają do myślenia, a tytułowa Szkoła Żon ma drugie dno. Szkoła ta nie tylko uczy tego,  jak być dobrą żoną czy kochanką, ale przede, jak być szczęśliwą i jak pokochać siebie oraz swoje ciało. 

 Jak już wcześniej wspomniałam, w książce znajdziemy dużo scen erotycznych. Szczerze mówiąc, każde spotkanie kobiety i mężczyzny w książce  kończyło się czymś więcej. Jednak sceny te nie były wulgarnie opisane jak w książkach takiego typu bywa, ale w sposób piękny, subtelny, czasami może odważny, ale zarazem nie wprawiający w zniesmaczenie. Ponadto kobieta nie jest tutaj traktowana jedynie jako rzecz czy obiekt seksualny, ale jak osoba najważniejsza i najcenniejsza na świecie, która zasługuje na chwile przyjemności i rozkoszy. 

Na ogromny plus zasługuje również kreacja bohaterów. Oprócz Julii poznajemy również 3 inne bohaterki, które chcą coś zmienić w swoim życiu. Każda z tych bohaterek jest inna, ma inną przeszłość, jednak my wszystkiego się dowiadujemy i perfidnie zaglądamy do ich życia. Osobowość każdej bohaterki jest bardzo dobrze opisana, przez co każda z kobiet jest równie ciekawa. Jadwiga jest pięćdziesięcioletnią nauczycielką, którą zdradza mąż. Kobieta nie wytrzymuje tego i postanawia zrobić wszystko, aby znów umieć rozpalić zmysły męża. Michalina - młodziutka dziewczyna, po uszy zakochana w swoim wybranku, dla którego porzuciła rodzinę. Chce w jak najlepszy sposób zaspokoić potrzeby swojego chłopaka w łóżku, a do Szkoły Żon przyjeżdża po to, aby umiejętność tą udoskonalić. Jest również Marta - szczęśliwa żona i matka. Szkoła Żon ma być dla niej odskocznią od codzienności, gdzie może pobyć tylko sama ze sobą i zastanowić się nad swoim największym kompleksem - nadwagą. 

Podsumowując, "Szkoła żon" to bardzo mądra, erotyczna powieść poruszająca ważne i życiowe problemy. Książka nie jest schematyczna, zmusza do refleksji, a w każdej bohaterce możemy znaleźć część siebie. Zdecydowanie polecam! 

 

wtorek, 26 lipca 2016

"Bez Ciebie" Agaty Przybyłek

Agata Przybyłek zadebiutowała rok temu komedią rodzinną "Nie zmienił się tylko blond". W marcu ukazała się kontynuacja powieści pt. "Nieszczęścia chodzą stadami". Teraz w moje ręce trafiła majowa powieść tej autorki. Książka ta zupełnie różni się od pozostałych. Dlaczego? Czytajcie dalej. 

Życie Katarzyny nie jest usłane różami. Najpierw niełatwe dzieciństwo, a później jeszcze gorsza dorosłość, kiedy to żyła w toksycznym małżeństwie z Collinem, który zrobił z jej życia piekło. Była bita i poniżana. Bita to może zbyt delikatne określenie. Była po prostu maltretowana i katowana. Aby temu zapobiec, starała się robić wszystko, aby sprostać wymaganiom męża: nie wychodziła z domu, nie miała znajomych, prała, sprzątała i gotowała. Wszystko musiało być idealne. Pewnego dnia coś nie wyszło, a mianowicie Katarzyna... nie posoliła ziemniaków. Colin zgotował jej piekło i ledwo żywą zostawił w pustym domu. W takim stanie kobietę znajduje teściowa - Lucy, i bez zastanowienia postanawia pomóc skrzywdzonej synowej. Z pomocą młodego lekarza Alana, Lucy zabiera Katarzynę do Toronto, gdzie dziewczyna po długiej rekonwalescencji staje na nogi i zaczyna nowe, bezpieczniejsze życie, a między nią i Alanem rodzi się nic porozumienia. Niestety... przeszłość daje o sobie znać...

Największym atutem "Bez ciebie" jest bezapelacyjnie wyśmienite pióro autorki. Przybyłek pisze pięknym, barwnym i kwiecistym językiem, przez to lektura staje się ogromną dawką przyjemności. Dodatkowo wszystkie dialogi, zachowania bohaterów, opisy miejsc i postaci są tak realistyczne, że czytając książkę miałam wrażenie, że oglądam naprawdę bardzo dobry film. Książka wciąga, trzyma w napięciu do samego końca, trudno jest się od niej oderwać. A jeśli chodzi o zakończenie - kompletnie się nie spodziewałam. W głowie kłębiła się tylko myśl: Dlaczego? a na kartkach książki zostawiłam litry łez. Czyż to nie wspaniałe?

Kolejnym plusem "Bez ciebie" jest kreacja bohaterów. Przybyłek włożyła wiele pracy i trudu aby ich nam przedstawić. Dzięki temu każdego z nich znamy od podszewki, wiemy o nich naprawdę wszystko, znamy ich przeszłość, która odciska swoje piętno na teraźniejszych zachowaniach. Autorka w kreacji postaci zastosowała również swoją wiedzę psychologiczną, którą możemy znaleźć np. w napadach paniki Katarzyny. 

"Bez ciebie" nie jest książką lekką. Przybyłek porusza w niej bardzo trudny i ważny temat przemocy domowej. Choć ta historia to fikcja literacka, wszyscy bardzo dobrze wiemy, że takie rzeczy się dzieją, a ofiary, z lęku przed oprawcą, są zazwyczaj zdane tylko na siebie. Książka ta pokazuje, że odejście od kata to jeszcze nie koniec problemu...

Podsumowując, "Bez ciebie" to dojrzała, wzruszająca powieść o tym, że czasem najlepsze, co można zrobić dla drugiej osoby, to pozwolić jej odejść. To książka, która gra nam na emocjach i rozrywa nasze serce na kawałki. Zdecydowanie polecam tę, jak i pozostałe, lżejsze książki Agaty Przybyłek. 


 
 A za książkę serdecznie dziękuję autorce! :)

Inne książki tej autorki recenzowane przeze mnie:

http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2016/09/grzechu-warta-agaty-przybyek.htmlhttp://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2016/08/takie-rzeczy-tylko-z-mezem-agaty.html
 

sobota, 23 lipca 2016

"Jedyna" Marisa De Los Santos

Nie od dziś wiadomo, że to, jak rodzice traktują swoje dzieci, jakimi są ludźmi, ma ogromny wpływ na psychikę i osobowość dziecka. Niestety nie zawsze zachowanie rodziców choćby zbliża się do ideału, co może skutkować samotnością dziecka, odrzuceniem i niskim poczuciem własnej wartości. To właśnie taki los spotkał Taisy - główną bohaterkę książki "Jedyna".

Eustacia Cleary, przez najbliższych nazywana Taisy, przez całe swoje życie kochała tylko trzech mężczyzn: brata bliźniaka Marcusa, Bena Ransoma - kolegę ze szkoły, który po pewnym czasie nie był i już tylko kolegą, i przede wszystkim swojego ojca - Wilsona Cleary - uczonego, wynalazcę, milionera, podrywacza i niestety okropnego dupka. 

Minęło siedem lat, odkąd Wilson porzucił żonę i dwójkę dzieci dla nowej rodziny. Od tamtego czasu Taisy widziała się z nim tylko raz. A teraz, po ciężkim zawale ojca,  dziewczyna dostaje telefon z prośbą, aby ta przyjechała do niego na dłużej. Taisy nie waha się długo - pakuje się i wyjeżdża do miasta, w którym, się wychowała i którego w dorosłym życiu nigdy nie odwiedziła. Dziewczyna od razu zostaje pozbawiona złudzeń, że ojciec się zmienił. Nadal jest oziębły i władczy. Pojawia się również Ben - dawna miłość, który nadal ma do niej za to, co zrobiła mu w przeszłości. Pomimo wszystko, Taisy ma nadzieje, że ich relacja może się jeszcze poprawić. Żeby tego było mało, trudna relacja łączy ja również z nastoletnią Willow - przyrodnią siostrą, która jest zaborczo zazdrosna o ojca. 

"Jedyna" to przede wszystkim bardzo dobra kreacja bohaterów. Każdy z nich jest różny i równie ciekawy. Wilson to dla Taisy zimny, pozbawiony uczuć ojciec bardzo wymagający. Eustacia i Marcus nigdy nie czuli ojcowskiej miłości. Poradzili sobie w życiu bez ojca, odnosząc niemały sukces. Całkowicie inna jest Willow, która jest oderwana od rzeczywistości. Do szesnastego roku życia uczyła się indywidualnie, nie chodząc do szkoły, przez co nie ma pojęcia jak zachowywać się lekcjach. Trudne dla niej jest również nawiązanie relacji z rówieśnikami. To właśnie Willow jest tą jedyną... Tą córką, którą Wilson naprawdę kocha i o którą dba. Chce dla niej jak najlepiej, chroni ją przed każdym złem i krzywdą. Z tego też  powodu Taisy i Willow różnie postrzegają swojego ojca. 


Na pochwałę zasługuje również język jakim pisze dla nas Marisa De Los Santos. Jest on lekki i przyjemny, a zarazem niesie ze sobą mądre i psychologiczne treści. Dodatkowo, autorka w swojej powieści zastosowała dwa rodzaje narracji - z punktu widzenia Taisy i z punktu widzenia Willow. Sprawia to, że bardziej poznajemy obydwie bohaterki, poznajemy ich przeszłość oraz obecne troski i problemy. Nie musimy się niczego domyślać. To również dzięki temu zabiegowi dostrzegamy różnice w tym, jak Willow i Taisy postrzegają świat i jaki mają stosunek do ojca. 

Podsumowując, "Jedyna" to poruszająca historia o przyjaźni, rodzinie i rodzinnych sekretach, drugich szansach, groźnej obsesji i odkupiającej mocy miłości. To powieść wyrazista, nostalgiczna, o sile więzi rodzinnych i nierzadko mrocznych zakamarkach ludzkiego serca. Zdecydowanie polecam! 


środa, 20 lipca 2016

"Klub Mefista" Tess Gerritsen


"Klub Mefista" to już 6 część z cyklu książek o losach detektyw Rizzoli i doktor Isles. Muszę przyznać, że ta książka jest inna od poprzednich - nie trzyma tak bardzo w napięciu, podejmuje tematykę satanizmu, która jeszcze nigdzie nie była wykorzystywana, co sprawia, że książka jest naprawdę oryginalna i... dobra bo Ci co czytają książki Tess Gerritsen wiedzą, że w świecie tej autorki możliwe są nawet najstraszniejsze scenariusze.

 Detektyw Rizzoli i doktor Isles nawet świąt Bożego Narodzenia nie mogą spędzić w spokoju. Kobiety są wezwane na miejsce wyjątkowo krwawej zbrodni. Dodatkowo zauważalne są okultystyczne symbole narysowane kredą i krwią ofiary, co kieruje uwagę Rizzoli i Isles nie tylko na Fundację Mefista - stowarzyszenie ezoteryków, które od lat działa w Bostonie, ale także na psychiatrę Joyce O'Donnell. W Beacon Hill, w ekskluzywnej rezydencji, prowadzone są badania nad złem - jego naukowym wytłumaczeniem oraz możliwością przybierania fizycznej postaci. Psychiatra wypiera się związków z morderstwem, jednak niedługo po pierwszy zabójstwie na progu rezydencji pojawia się kolejne okaleczone ciało... Śledztwo jest naprawdę niepokojące i nietypowe. Maura i Jane muszę odbyć podróż do samego serca zła po to, aby odnaleźć przeciwnika groźniejszego niż wszyscy, z którymi dotychczas walczyły. 


W książce można wyodrębnić trzy historie. Pierwsza to krwawe zabójstwa i śledztwa. Druga to historia chłopca, który stracił ojca. Natomiast trzecia to historia młodej dziewczyny - Lily, której życiem jest ucieczka. Z niecierpliwością czekałam aż te trzy wątki się połączą, choć wszystkie trzy były równie interesujące.

"Klub Mefista", jak wskazuje powyższy cytat, jest kryminałem bardzo krwawym i przerażającym. Bo jak tu nie mieć gęsiej skórki, kiedy na miejscu zbrodni znajduje się poćwiartkowane ciało, każda  kończyna leży w innym miejscu, natomiast głowa na środku stołu? Brrr... 

Jak już wspomniałam, ta część znacznie różni się od pozostałych. Nie czytałam jej z wypiekami na twarzy pomimo tego, że historia jest naprawdę ciekawa. Znajdziemy w niej również mniej medycznych spraw, mniej opisów sekcji zwłok. Natomiast ta część jest bogata w temat satanizmu, okultystycznych symboli, ale także w rozwój przyjaźni Rizzoli i Isles oraz w aspekty ich życia prywatnego. 

Podsumowując, "Klub Mefista" to bardzo dobry kryminał, który różni się od poprzednich części cyklu. Jednak trzeba przyznać, że podobnie jak poprzednie, czyta się go szybko i bezproblemowo, z dużą ciekawością i zaangażowaniem. Zdecydowanie polecam! 



niedziela, 17 lipca 2016

"Historia pewnej rozwiązłości" Danki Braun

"Historia pewnej rozwiązłości" to już czwarty tom niezwykłej sagi rodzinnej Miłość, namiętność, pożądanie. Szczerze mówiąc, nie mogłam doczekać się przeczytania tej książki, bo poprzednie części bardzo mi się podobały. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się co nowego u rodziny Orłowskich. A muszę przyznać, że w tej części dzieje się naprawdę dużo. 

Krzysztof Orłowski, syn Renaty i Roberta, nie jest szczęśliwy w swoim małżeństwie. Dowiedział się o szokującej przeszłości swojej żony, ale dla dobra syna - Eryka, stara się zachować pozory i być dobrym mężem, a przede wszystkim wspaniałym ojcem. Wszyscy są zauroczeni pięcioletnim Erykiem, który jest bardzo rozpieszczany przez dziadków. Niestety sielanka nie trwa wiecznie, a poukładane życie całej rodziny Orłowskich, burzy się jak domek z kart. Jedno tragicznie wydarzenie zmienia życie obu małżeństw o 180 stopni. Nasi bohaterowie będą musieli zmierzyć się z trudnymi wyborami, a decyzje, które będą musieli podjąć, nie zawsze okażą się łatwe i nie zawsze pociągną za sobą miłe konsekwencje. Czy rodzina Orłowskich przetrwa ciężkie chwile? Czy uda im się odbudować miłość i przywrócić rodzinne szczęście? 

~*~

Wiem, że opis fabuły jest dość tajemniczy, ale nie mogę nic więcej napisać, żeby Wam nie zepsuć przyjemności z czytania. Muszę jednak przyznać, że pomimo tego iż Historia pewnej rozwiązłości jest już czwartym tomem sagi, to autorka nadal trzyma poziom. Nie jest to książka słabsza, czy gorsza od poprzednich, ale równie dobra i wspaniała. Pomimo tego, że już dokładnie znamy bohaterów, autorka bez problemu wymyśla coraz to nowe perypetie, które są interesujące i wciągają bez reszty. Ponadto nie sposób wspomnieć o tym, ile dzieje się w tej książce! Autorka naprawdę musiała włożyć dużo pracy w to, aby książka nie przestawała trzymać nas w napięciu. Kiedy już myślałam, że chwilę odpocznę i dojdę do siebie po emocjonującym wydarzeniu to ... bach... Danka Braun uderza z podwojoną siłą a tylko sobie zadawałam pytanie Dlaczego? Co to ma być?

W części tej autorka nie skupia się tylko na Robercie i Renacie oraz ich dzieciach, ale także na innych bohaterach. Bliżej poznajemy postać Agi - żony Krzyśka. Dowiadujemy się, jak wyglądało jej dzieciństwo oraz młodość, a także to, co spowodowało, że stała się taką kobietą, z takim a nie innym podejściem do życia. W książce pojawia się również postać Wiki - byłej dziewczyny Krzyśka, przez co dowiadujemy się jak wygląda jej amerykańska przygoda.
Muszę również pochwalić język autorki, którym już nie raz się zachwycałam. Jest on lekki, przyjemny i łatwy w odbiorze, bez zbędnych ubarwień. Ponadto, autorka tworzy bardzo ciekawe i zabawne dialogi, dzięki którym książkę czyta się jeszcze lepiej. Wszystko to sprawia, że pozycja jest ciekawa, zabawna (czasami również wywołująca smutną łzę w oku) i przede wszystkim mądra. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom sagi. Wydaje mi się, że tym razem autorka skupi się postaci Izy - córki Renaty i Roberta.

Podsumowując, Historia pewnej rozwiązłości to książka, którą musi przeczytać każdy, kto czytał poprzednie części. Jeśli nie - to najwyższa pora to nadrobić, bo naprawdę warto! Książka wciąga, śmieszy i wzrusza - czy nie tego właśnie szukamy w dobrych powieściach? 


 Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję księgarni internetowej:

BookMaster

 

piątek, 15 lipca 2016

"Zabójczy urok blondynki" Danki Braun


Danka Braun skradła moje serce książkami z sagi: miłość, namiętność, pożądanie, które są powieściami lekko erotycznymi. Tym razem autorka serwuje nam powieść obyczajową połączoną z lekkim kryminałem, który pomimo kilku małych minusików okazał się być bardzo dobry. 

Robert Orłowski wraz z rodziną i grupką znajomych przyjeżdża na wczasy do ekskluzywnego SPA znajdującego się w Jaśle. Wśród gości znajduje się także młoda i piękna lekarka - Ania Sosnowska, wraz z narzeczonym i jego szesnastoletnim synem. Pojawienie się kobiety nie cieszy praktycznie nikogo, gdyż to właśnie ona miała erotyczne epizody z każdym mężczyzną spośród gości. Pomimo niechcianego gościa, wczasowicze chcą miło spędzić czas. Niestety wszystko się psuje, kiedy Anka w torebce znajduje zdechłą mysz, zaś niedługo po tym, głowę psa w łóżku. Żeby tego było mało, kilka dni później dochodzi do morderstwa. Głównym podejrzanym staje się syn Roberta Orłowskiego - Krzysiek. Wczasy zmieniają się w jedno wielkie prywatne śledztwo, bo nikt nie wierzy, że to młody mężczyzna jest mordercą. Wkrótce morderca atakuje ponownie... 

~*~
Muszę przyznać, że "Zabójczy urok blondynki" to naprawdę bardzo dobry kryminał. Natomiast zanim weźmiecie się za lekturę, przeczytajcie najpierw poprzednie książki autorki, a w szczególności "Nie zabijaj mnie kochanie". W przeciwnym wypadku możecie się gubić w bohaterach, bo autorka wprowadza ich naprawdę dużo. Autorka może pochwalić się bardzo dobrym piórem, językiem łatwym i lekkim, dzięki czemu książka wciąga i czyta się ją w błyskawicznym tempie. W tej książce autorka bliżej przedstawiła nam postać Anki Sosnowskiej.  Z poprzednich części wiemy o niej tylko tyle, że jet to kobieta, która chętnie wykorzystuje swoje kobiece atuty i zaciąga mężczyzn do łóżka. Tutaj natomiast spotykamy się tak jakby ze spowiedzią Anki. Dowiadujemy się dlaczego stała taką a nie inną osobą, dlaczego tak się zachowuje i jakie było jej dzieciństwo. Mogę tylko powiedzieć, że nie było ono łatwe...

"Zabójczy urok blondynki" nie jest kryminałem, który trzyma w napięciu i mrozi krew w żyłach. Należy do tych "lekkich" i z pewnością spodoba się osobom, które nie lubią krwistych powieści. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że to amatorski kryminał i muszę przyznać, że powieści erotyczne Danki Braun czytało mi się lepiej niż jej kryminały. Należy również wspomnieć, że autorka wprowadziła dużą liczbę bohaterów, w związku z czym, pomimo tego, że czytałam poprzednie części, gubiłam się w lekturze. Na szczęście na pomoc przyszła mi "ściągawka dla czytelnika", która okazała się strzałem w dziesiątkę, bo dzięki niej ułożyłam sobie w głowie kto jest kim. Muszę jeszcze podkreślić, że niektóre dialogi i zwroty w powieści czasami się powtarzały, i to słowo w słowo. A jeśli chodzi o wątek kryminalny, to pewne wskazówki dotyczące śledztwa były trochę naciągane.

Podsumowując, "Zabójczy urok blondynki"  to powieść, po którą powinna sięgnąć każda fanka twórczości Danki Braun. A jeśli nie czytałyście poprzednich książek to koniecznie to zmieńcie. Powyższa książka to połączenie wspaniałej i błyskotliwej powieści obyczajowej z lekkim i przyjemnym kryminałem. Polecam!


Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję księgarni internetowej:

BookMaster


poniedziałek, 11 lipca 2016

"Prawdziwy cud" Nicholas Sparks


Od bardzo dawna jestem zdania, że twórczości Sparksa nigdy za wiele. Czy to w głowie czy na półce. Dlatego też, jako wielka fanka tego autora, nie mogłam sobie odmówić sięgnięcia po kolejną książkę, która wkradła się w moje serce i pozostanie tam na długo. 

Tym razem akcja powieści toczy się w miasteczku Boone Creek, gdzie znajduje się wyjątkowy cmentarz, ponoć nawiedzany przez duchy, a dokładnie mówiąc, pojawiają się na nim tajemnicze światła. To właśnie w celu rozwiązania tejże zagadki, w miasteczku zjawia się Jeremy Marsh. Jest on dziennikarzem śledczym, który specjalizuje się w pisaniu demaskatorskich artykułów nie tylko o nadprzyrodzonych zjawiskach, ale także o uzdrowicielach i jasnowidzach. Krótko mówiąc Jeremy znalazł się w odpowiednim miejscu. Dodatkowo, jest to mężczyzna sceptyczny, który nie wierzy, że takie rzeczy dzieją się znikąd. Jest zdania, że na wszystko można znaleźć racjonalne wytłumaczenie. Czy wschodząca gwiazda mediów znajdzie odpowiedź na tak trudną zagadkę? Jedno jest pewne: znajdzie kobietę - piękną bibliotekarkę, Lexie Darnell, dzięki której przeżyje pierwszy w swoim życiu prawdziwy cud. 

~*~

"Prawdziwy cud" to kolejna wyjątkowa książka autora. To powieść nieszablonowa, piękna i wzruszająca. Fabuła po prostu genialna, cudowna aż do tego stopnia, że brakuje słów. Urzekła mnie do maksimum i z pewnością na długo zostanie w pamięci, bo takiej książki nie można zapomnieć. Natomiast zakończenie wbija w fotel, co jest cechą charakterystyczną tego autora. Ogromne brawa i pokłony. 

Uwielbiam książki Nicholasa Sparka, mam do nich ogromną słabość, i każdą z nich biorę w ciemno, bez czytania o czym jest. Czym to jest spowodowane? Przede wszystkim językiem, którym posługuje się autor: lekkim, przyjemnym i prostym, ale jednocześnie pięknym i barwnym. Pióro autora w 100% wpisuje się w moje gusta, dzięki czemu i tę powieść, jak każdą inną, przeczytałam w mgnieniu oka, zachwycając się każdą napisaną stroną i sytuacją.  Dodatkowo, jak już wspomniałam, trudno jest odgadnąć zakończenie tej książki co sprawia, że staje się ona jeszcze bardziej wyjątkowa. Nie można przejść koło niej obojętnie.

Podsumowując, "Prawdziwy cud" to książka genialna, wyjątkowa i po prostu piękna. To perełka dla osób, które lubią niebanalne historie miłosne z tajemniczym wątkiem w tle. Zdecydowanie polecam! 


Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję księgarni:

BookMaster





niedziela, 10 lipca 2016

"Obok" Anna Kolut


Muszę przyznać szczerze, że do lektury powyższej książki podchodziłam dość sceptycznie. Dlaczego? Bo czego można spodziewać się po książce, która jest cieniutka, licząca jedynie 100 stron? No właśnie. Ale po lekturze okazało się, że książka nie jest wcale taka zła.

Imienia głównej bohaterki nie poznajemy. Wiemy natomiast, że jest kobietą po przejściach. Kiedyś była kochającą żoną, szefową działu ważnej instytucji. Wszystko szło jak z płatka, żyła jak przysłowiowy pączek w maśle. Niestety obecnie zaczyna wszystko od nowa. Szuka sensu i celu. Jej życie to sinusoida - upada i podnosi się. Aby odbudować siebie i swoje życie wyjeżdża do Holandii. To tam ma w planach skierować swój los na nowe, nieznane tory. Narratorka podczas lektury dzieli się z nami spostrzeżeniami dotyczącymi Holandii, jej mieszkańców, amsterdamskich imprez i oczywiście własnych problemów.


Gdybyście zadały mi pytanie: "o czym jest ta książka?", odpowiedziałabym: o wszystkim i o niczym. Mówiąc szczerze ta książka nie jest wyjątkowa, nie zmieni naszego życia, nie zmusza do refleksji. Jest po prostu dobrą książką, którą czyta się z przyjemnością, bez problemów. To książka idealna na to, aby odpocząć od ciężkich lektur, które wymagają od nas używania szarych komórek. 

Książka jest napisana nie tylko, jak już wspomniałam, lekkim i przyjemnym językiem, ale także językiem dowcipnym. Nie raz podczas czytania się uśmiechnęłam. Komizm słowny to chyba największy atut tej książki. Dodatkowo, lekturę umilają nam śmieszne rysunki, adekwatne do treści.


Podsumowując, "Obok" to dobra książka, którą czyta się przyjemnie, szybko i bez problemów. Polecam ją wszystkim, którzy chcą odpocząć od ciężkich książek. 


 
Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Fanpage wydawnictwa: KLIK

czwartek, 7 lipca 2016

Temat w 5 smakach, czyli 5 książek idealnych na lato

Okres wakacji to czas, kiedy większość moli książkowych wychodzi ze swej nory, oczywiście z książką, siada na słoneczku i czyta. A co czyta? W moim wypadku są to książki lekkie, przyjemne, które nie wymagają myślenia. 
Zapraszam na kolejny TEMAT W 5 SMAKACH, w którym przedstawiam 5 książek idealnych na lato! 




Kolejność przypadkowa

"Zapach lawendy" Nina Harrington, Lynne Graham i Amanda Browning


To książka składająca się z trzech opowiadań. Każde z nich jest inne, napisane przez inną autorkę. Jedno je łączy - Francja. Polecam Wam więc podróż do słonecznej Francji, gdzie zapach ziół i kwiatów odurza jak mocne wino. Słońce wyostrza kolory i zmysły. Fabuła może nie porywa oryginalnością, ale za to jest lekka i nie wymaga używania szarych komórek. 





"Nie zmienił się tylko blond" Agaty Przybyłek



To debiutancka powieść młodziutkiej pisarki, która swoimi powieściami osiągnęła już niemały sukces. "Nie zmienił się tylko blond" to przezabawna i humorystyczna powieść, która rozśmiesza do łez. Nawet skała (gdyby mogła czytać) uśmiechnęłaby się czytając perypetie zwariowanej Iwonki. Jeśli potrzebujecie lekkiej powieści, która poprawi Wam humor, sięgnijcie po "Nie zmienił się tylko blond".


"Nieszczęścia chodzą stadami" Agaty Przybyłek




To druga część powieści "Nie zmienił się tylko blond". To nie tylko zabawna kobieca powieść, która wciąga bez reszty, ale także powieść wzruszająca z psychologicznymi elementami w tle. Po lekturze tejże książki, w moim słowniku nie istnieje już związek frazeologiczny: Nieszczęścia chodzą parami, ale tylko i wyłącznie stadami! 




"Biorę sobie ciebie" Eliza Kennedy

To niezwykle barwna i zabawna powieść o miłości i małżeństwie. Pełna humoru, błyskotliwości, od której naprawdę ciężko się oderwać, ale jeszcze ciężej jest nie parsknąć śmiechem. To książka idealna na upalne popołudnie. 





"Układy prawie idealne" Beata Kiecana

To książka z dużą dawką humoru. Królują tu nie tylko komiczne dialogi, ale także sytuacje. Bardzo dużo jest tu nieoczekiwanych zwrotów akcji. Autorka pokazuje nam realny świat, prawdziwe sytuacje w nieco różowym świetle, a to wszystko za sprawą specyficznie wykreowanym bohaterom. Zdarzają się tu sytuacje, które normalnie by nas zasmuciły, a tu proszę, na odwrót - uśmiechałam się, gdy je czytałam. 


A Wy jakie książki polecacie na lato? 


poniedziałek, 4 lipca 2016

"Autopsja" Tess Gerritsen


Dzisiaj na tapecie kolejna książka Tess Gerritsen z cyklu Rizzoli/Isles. To już 5. część serii, ale utrzymana na tak samo wysokim poziomie jak poprzednie książki. Tym razem wszystko zaczyna się od prosektorium, gdzie po ośmiu godzinach w spędzonych w chłodni, martwa dziewczyna otwiera oczy. 

Zupełnie przez przypadek patolog Maura Isles weszła ponownie do chłodni, aby zobaczyć szczegół dotyczący innego zmarłego. To właśnie wtedy zdała sobie sprawę, że coś się porusza. Otworzyła worek z ciałem a tam... trup otworzył oczy. Maura z profesjonalizmem zaczęła reanimację kobiety, która po pewnym czasie została zabrana do szpitala. Niestety najgorsze dopiero miało się zdarzyć. Reanimowana kobieta sterroryzowała personel w szpitalu, zabiła ochroniarza, a co najgorsze - wzięła zakładników. W tym Jane Rizzoli, która miała w spokoju oczekiwać narodzin córeczki. 

Teraz doktor Maura Isles ma podwójny problem - musi nie tylko uratować przyjaciółkę z rąk nieobliczalnej psychopatki, ale także obronić swoje dobre imię, bo to właśnie ją prasa wini za dramatyczną sytuację w bostońskim szpitalu. Co więcej, bez uprzedzenia sprawę przejmuję FBI, co zwiastuje poważne kłopoty...


Tak samo jak w poprzedniej części, również w tej akcja książki dzieje się w dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich to problem handlu żywym towarem, natomiast druga - terroryzm szpitala. Co łączy te dwie sprawy? To właśnie tego stara się dowiedzieć bostońska policja. A ja osobiście z zapartym tchem czekałam na to, aż te dwie historie w końcu połączą się w całość. Rezultatem byłam pozytywnie zaskoczona.

Książka przez bardzo długi czas trzyma w napięciu. Nie dzieje się to, jak zazwyczaj bywa, na końcu książki, ale już praktycznie na samym początku, kiedy to psychopatka bierze zakładników. Z wypiekami na twarzy czytałam strona po stronie, bojąc się, czy aby nikt nie zginie. Za to autorce naprawdę należą się ogromne brawa i pokłony, bo Tess Gerritsen jest mistrzynią w budowaniu napięcia i niemalże przyprawianiu czytelnika o palpitacje serca. 

Tak samo jak w poprzednich częściach, również w tej, wszystko zostało przedstawione konkretnie, bez zbędnych szczegółów czy opisów. Doskonała kreacja bohaterów, prosty, lekki i przyjemny język - to wszystko charakteryzuje każdą książkę Gerritsen. "Autopsja" pochłania do reszty, ciężko się od niej oderwać. 

Podsumowując, "Autopsja" to idealna książka dla każdego, kto choć trochę gustuje w kryminałach. To książka wstrząsająca, tajemnicza, prawdziwa a przede wszystkim wciągająca i trzymająca w napięciu. Krótko mówiąc - polecam! 


 

piątek, 1 lipca 2016

Podsumowanie czerwca





Dzień dobry!
Wczoraj pożegnaliśmy upalny czerwiec - dla mnie był to nie tylko bardzo pracowity miesiąc, ale także miesiąc podejmowania trudnych i ważnych decyzji. Z racji tego, że czerwiec nie był obfity w czas wolny, przeczytałam tylko 6 książek. A oto krótkie podsumowanie. 

Podsumowując (w nawiasie poprzedni miesiąc):
  • przeczytałam 6 książek (11)
  • 2022 stron (3211)
  • co daje 67,4 stron dziennie (107)
  • dodałam 9 postów (13)
  • zrecenzowałam 8 książek (11)

Książki, które przeczytałam:
    1. Sobowór Tess Gerritsen
    2. Pomyśl tylko życzenie Ewa Zienkiewicz
    3. Pomyśl tylko życzenie. Tom II. Ewa Zienkiewicz
    4. Ugly love Colleen Hoover
    5. Zapach lawendy Nina Harrington, Lynne Graham, Amanda Browning
    6. Autopsja Tess Gerritsen

Książką czerwca, z pewnością i bezapelacyjnie zostaje Ugly love Colleen Hoover! <3 

A jaki był Wasz czerwiec?

Miłego dnia, 
Z książką w ręku