Dzisiaj na tapecie kolejna recenzja książki autorstwa młodej, ale jakże zdolnej Agaty Przybyłek. Tym razem, po pełnej bólu i rozpaczy książce "Bez ciebie", Przybyłek serwuje nam wspaniałą komedię, która może poprawić humor w najbardziej pechowy i smutny dzień. A to wszystko za sprawą pewnej Zuzanny, która czuje się zaniedbana przez męża.
Zuzanna ma prawie wszystko, czego chce kobieta: męża, wspaniałe dziecko, dom z ogródkiem blisko rodziny i pracę jako przedszkolanka. Czego jej zatem brakuje? Odpowiedź jest prosta - uwagi męża. Ludwik jest zapalonym historykiem i uwielbia szukać różnych skarbów z kolegami, zapominając o rodzinie. Zuzanna, za sprawą pewnej pani psycholog Matyldy Mak, uświadamia sobie, że nie można tak żyć. Musi coś zrobić, aby mąż znowu zaczął ją zauważać. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i niczym lwica walczy o swoje małżeństwo. To nie jest jednak takie proste, zwłaszcza kiedy na horyzoncie pojawia się pociągający wuefista, który non stop prawi Zuzannie komplementy... Co z tego wyniknie? Koniecznie przeczytajcie!
Pomimo tego, że Agata Przybyłek mężatką nie jest, to napisała bardzo dobrą komedię o problemach i rutynie w małżeństwie. Pokazuje to, że autorka jest wspaniałą obserwatorką i wszystkie zaobserwowane trudności i radości życiowe potrafi perfekcyjnie przenieść na kartki papieru. A wszystko to jest możliwe za pomocą wspaniałego języka, lekkiego, przyjemnego, krótko mówiąc swojskiego, bez żadnych udziwnień, w szczególności w dialogach. Dodatkowo, Przybyłek potrafi stworzyć bardzo dobre opisy, pełne metafor i porównań, których nie powstydziłby się poeta z górnej półki. Po prostu brawo! Warto również wspomnieć, że oprócz problemów w małżeństwie Agata Przybyłek porusza również problem nietolerancji na wsi. Sama pochodzę ze wsi i wiem, jak traktowane i obgadywane są osoby, które się czymś wyróżniają, są oryginalnie, generalnie odbiegają od powszechnie panującego schematu. Podobnie jest w książce Przybyłek - ktoś, kto ubiera się na czarno, lubi mocniejszy makijaż, od razu jest uważany za satanistę albo muzułmanina.
Pomimo tego, że Agata Przybyłek w swojej najnowszej książce porusza trudny i do bólu życiowy temat (bo która para nie popada w rutynę? Chyba każda!), to całą historię oblewa dużą ilością humoru, który nadaje książce niesamowitej lekkości. Z lekturze znajdziemy nie tylko komizm słowny, ale także sytuacyjny. Z tego też powodu, podczas czytania po prostu nie można się nie śmiać. Jak zapewnia okładka książki: porządna dawna uśmiechu gwarantowana!
Podsumowując, jeśli macie zły humor, facet Was wkurzył, samochód się zepsuł, albo zamiast ciasta wyszedł zakalec - bez zastanowienia sięgnijcie po "Takie rzeczy tylko z mężem", a humor w mig się Wam poprawi. A może w głównej bohaterce odnajdziecie siebie i również z zapartym tchem zaczniecie walczyć o swoją drugą połówkę? Kto wie?
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorce!
Myślę, że to idealna pozycja dla mnie! (chociaż mężatką nie jestem!) :D
OdpowiedzUsuńMężatką jeszcze nie jestem, ale książka jak najbardziej dla mnie. Na pewno przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
Czytałam już dzisiaj recenzję, która zachęciła mnie do tej książki. Mam na nią wielką ochotę.
OdpowiedzUsuńMężatką jestem i faktycznie rutyna potrafi nużyć. Fakt, że autorka nie jest mężatką, a baczną obserwatorką sprawia, że z miłą chęcią sięgnę po tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPrzeede wszystkim przekonuje mnie ten humor, o którym piszesz. Kto wie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki tej autorki, są niesamowicie dobre :)
OdpowiedzUsuńPoczytałabym jakąś dobrą komedię :)
OdpowiedzUsuńDawno nie brałam do ręki książki z naprawdę dobrym humorem, z chęcią po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuń