środa, 31 sierpnia 2016

"Spacer po Wenecji" Lucy Gordon, India Grey

Wenecja to piękne miasto na wodzie, o którym słyszał chyba każdy. To gwarne i kolorowe miasto jest obiektem zachwytu. I to właśnie je autorki Lucy Gordon i India Grey wybrały na miejsce akcji swoich opowiadań. W ciekawy sposób zostałam zaproszona na spacer po Wenecji. Czy mi się podobało? 

"Spacer po Wenecji" to zbiór trzech opowiadań. To, co je łączy to przede wszystkim Wenecja i miłość.

Szklane serce w Wenecji Lucy Gordon
Główną bohaterką tego opowiadania jest Helena, która przyjeżdża do Wenecji w celu dopełnienia formalności spadkowych. Odziedziczyła bowiem po swoim mężu fabrykę szkła na wyspie Murano. Przypadkiem dowiaduje się, że właściciel konkurencyjnej fabryki planuje podstępem, wręcz za grosze, przejąć jej majątek. Helena nie chce mu na to pozwolić i decyduje się rzucić mu wyzwanie i dać nauczkę. Czy jej się to uda?

Karnawał w Wenecji Lucy Gordon
Już na samym początku opowiadania trafiamy na szalejącą burze w Wenecji. Pietro, podczas nawałnicy, zauważa przemoczoną kobietę, która ewidentnie potrzebuje pomocy. Pod wpływem chwili mężczyzna zaprasza ją do domu i się nią zajmuje. Podczas rozmowy Pietro poznaje dramatyczną historię Ruth i bez namysłu proponuje jej pomoc, zwłaszcza, że w tę historię jest zaplątany członek rodziny Pietra. Decyzja o pomocy zmieni jego życie mężczyzny o 180 stopni. 

Premiera w Wenecji India Grey
Lorenzo jest znanym reżyserem filmowym. Na przyjęciu poznaje Sarah, która okazuje się być właścicielką praw do powieści, którą mężczyzna od dawna chciał zekranizować. Za każdym razem, gdy pisał do Sarah w tej sprawie - ona odmawiała. Teraz nadarza się być może jedyna okazja, aby namówić kobietę do zmiany decyzji. To przyjemna misja głównie ze względu na to, że kobieta coraz bardziej mu się podoba. 

~*~

Każde z opowiadań liczy sobie ponad 100 stron. Pomimo tego że nie jest to dużo, ani przez chwilę nie odczuwałam, że to jest za mało. Wątki są dopracowane, fabuła bardzo dobrze i przemyślanie poprowadzona. Nie miałam wrażenia, że czytam streszczenia dobrej książki, ale dobre opowiadania, którym niczego nie brakuje. Autorki posługują się bardzo lekkim i przyjemnym językiem. Zachowana jest również spójność, która sprawiała, że nie musiałam "przestawiać się" na styl pisarski innej autorki, ponieważ obydwie pani piszą bardzo podobnie. 

Największym atutem książki, są opisy Wenecji, które skradły moje serce. Są one realistyczne i ciekawe. Bez problemu mogłam w wyobraźni przenieść się do Wenecji i razem z bohaterami płynąć gondolą, spacerować po gwarnych uliczkach i brać udział w karnawale. Niestety, fabuła opowiadań nie jest odkrywcza, wręcz banalna, a zakończenie przewidywalne i przesłodzone. Nie mniej jednak, dzięki temu książka jest idealną lekturą na upały, gdzie nie nie mamy ochoty zagłębiać się w fabułę czy przesłanie. Czasami każdy z nas potrzebuje szablonowych historyjek z happy endem, prawda?

Podsumowując, „Spacer po Wenecji” to dobra książka o miłości, zaufaniu i tajemnicach, o rozpoczęciu nowego życia z kimś nowym. To lekka lektura, przepełniona pięknymi i realistycznymi opisami, dzięki którym bez problemu możemy przenieść się do pięknej Wenecji.
 


Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego   serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://www.harpercollins.pl/

niedziela, 28 sierpnia 2016

"Dolina umarłych" Tess Gerritsen


"Dolina umarłych" to już ósma część cyklu o detektyw Rizzoli i doktor Isles. Mówiąc szczerze, jest to chyba najbardziej trzymająca w napięciu i mrożąca krew w żyłach książka z całej serii. Dlaczego? Czytajcie dalej recenzję. 

Doktor Maura Isles wraz ze znajomymi brała udział w konferencji patologów. Bo jej zakończeniu postanowiła zwiedzić z nimi okolicę. Niestety nie wszystko idzie po ich myśli. Wśród śnieżycy, na pustkowiu, ich samochód wypada z trasy i... znika bez śladu. Isles i jej znajomi nie mogą liczyć na żadną pomoc telefoniczną. Postanawiają sami odnaleźć drogę do jakiś mieszkańców. Po ciężkiej i długiej podróży podczas śnieżycy, trafiają na pewną wioskę - Królestwo Boże, w stanie Wyoming. Nie jest to jednak normalna wioska - nie ma w niej mieszkańców. Wygląda to tak, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Porzucili wszystko: otwarte okna i drzwi, posiłki na stołach, zwierzęta i samochody.  

Kilka dni po konferencji zostaje odnaleziony samochód ze spalonymi ciałami. Wszystkie znaki wskazują, że wśród nich są szczątki Maury Isles. Jednak nasza niezastąpiona detektyw Rizzoli nie wierzy w śmierć przyjaciółki i rozpoczyna własne śledztwo. Czy zniknięcie Maury ma jakikolwiek związek z serią zbrodni popełnionych wcześniej w tej samej okolicy? Czy Isles i jej znajomi dadzą sobie radę w zamarzniętej, zaśnieżonej i opuszczonej wiosce? 

~*~

Po opisie fabuły widzicie, że Tess Gerritsen po raz kolejny zaskoczyła nas oryginalną fabułą. Wyobraźnia tej autorki nie zna granic. Jestem ciekawa czym nas jeszcze zaskoczy. Ponadto, autorka tę fabuła poprowadziła genialnie, zwracając uwagę na najmniejsze szczegóły. Akcja przez całą książkę pędzi jak konie w galopie. Nie ma czasu na odpoczynek. Fabuła cały czas trzyma w napięciu i puszcza dopiero na koniec. Dodatkowo, Tess Gerritsen nie oszczędziła nam w tym wypadku opisów i sytuacji, które naprawdę potrafią zmrozić krew w żyłach i sprawią, że pojawi się gęsia skórka. 

Szczególną rzeczą, na którą chciałabym jeszcze zwrócić uwagę, to kreacja pewnego bohatera - Douga, który jest znajomym Maury. Mężczyzna ten jest szczególny. Jego optymizm i nadzieja jest zaraźliwa. W każdej rzeczy doszukuje się czegoś dobrego, a każdą przeciwność losu traktuje jak kolejną przygodę. Bardzo pozytywna i pełna optymizmu postać, inna on pozostałych. Na koniec, jak w każdej recenzji, muszę jeszcze zwrócić uwagę na język, jakim przemawia do nas autorka. Jest on taki sam jak w poprzednich książkach - lekki, plastyczny i przyjemny. Zdecydowanie pobudza wyobraźnie i wyczula zmysły. To właśnie to sprawia, że miałam gęsią skórę. 

Podsumowując, "Dolina umarłych" to kolejna genialna książka Tess Gerritsen, trzymająca w napięciu do samego końca i mrożąca krew w żyłach. Oryginalna i niebanalna fabuła, zwroty akcji oraz przyjemny język - to tylko niektóre zalety książki. O reszcie przekonajcie się sami. 



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję księgarni internetowej:

BookMaster

czwartek, 25 sierpnia 2016

"Kłamstwa" Diane Chamberlain

Nie sposób ukryć tego, że kłamstwa istnieją w naszym życiu. Ludzie kłamią, żeby komuś nie zrobić przykrości, albo dla własnego wygodnictwa. Kłamstwa jednak mają krótkie nogi i prędzej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw. A konsekwencje mogą być różne... Przede wszystkim kłamstwa psują relacje międzyludzkie. To właśnie pokazuje nam w swojej książce Diane Chamberlain. 

Maya i Rebecca Ward są siostrami i lekarkami. Niestety, to jedyne fakty, które je łączą. Kobiety są zupełnie inne. Maya należy do osób nieśmiałych, spokojnych i strachliwych. Jej życie do dom i spokojna praktyka lekarska prowadzona wspólnie z mężem Adamem. Maya ceni sobie rodzinę, pragnie dziecka, jednak... nie może donosić ciąży. Natomiast Rebecca jest przeciwieństwem siostry. Nie chce mieć dzieci, męża raczej też nie. Jest odważna i żywiołowa. lubi ryzyko i niebezpieczne sytuacje.

Gdy wybrzeże Karoliny Północnej uderza huragan o potężnej sile, Rebecca i Adam nakłaniają Mayę, aby wraz z nimi uczestniczyła w akcji ratowniczej. Niestety, helikopter, którym dziewczyna transportuje rannych do szpitala, rozbija się. Wszyscy myślą, że katastrofy nikt nie przeżył. Wspólna strata i rozpacz zbliża do siebie Rebeccę i Adama. Na początku szukają w sobie pocieszenie i wsparcia, a później także namiętności. Nie wiedzą niestety, że kilka mil od cywilizacji, na małej wyspie, ranna Maya utknęła wśród obcych ludzi, którym niekoniecznie może ufać... 



Książki Diane Chamberlain mają to do siebie, że są niezwykle oryginalne i nieszablonowe. Nigdy nie czytałam choć trochę podobnej historii. Również "Kłamstwa" to książka wyjątkowa. Autorka pokazuje w niej siostrzaną miłość, problem dotyczący zajścia w ciążę, a także wiele tajemnic i kłamstw rodzinnych, które mają ogromny wpływ na bliskich. Widać więc, że to książka życiowa i prawdziwa, pozbawiona jakiegokolwiek lukru i słodyczy. 

Na uwagę zasługuję również język autorki. Diane Chamberlain pisze bardzo plastycznie i kwieciście. Język jest lekki i przyjemny, książkę czyta się z przyjemnością. Autorka w bardzo dobry sposób opisała wszelkie akcje ratownicze, przez co książka stała się jeszcze bardziej autentyczna. Mówiąc szczerze, pozycja nie wciągnęła mnie od pierwszej strony, ale będąc w połowie, autorka tak zaczęła budować napięcie, tyle zaczęło się dziać, że od powieści nie mogłam się oderwać i musiałam ją skończyć.

Jeśli chodzi o narrację to autorka zastosowała bardzo ciekawy ciekawy zabieg. Narracja jest prowadzona na przemian, z punktu widzenia Rebeki i Mai. Natomiast ta pierwsza jest trzecioosobowa, a druga pierwszoosobowa. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z taką różnorodnością. 

Podsumowując, "Kłamstwa" to wzruszająca powieść o zaufaniu, zdradzie i wybaczaniu. O tajemnicach i kłamstwach, które niszczą więzi. Powieść mądra, życiowa i do bólu prawdziwa, z intrygującą i oryginalną fabułą.  Pozostanie w mojej głowie i w sercu na długo. Polecam! 



poniedziałek, 22 sierpnia 2016

"Zdradzony błękit" Sławomira Fryszkiewicza




Nasze życie składa się z wyborów. Tych trudniejszych i tych łatwiejszych. Począwszy na tym, co zjemy na śniadanie, a skończywszy na wyborze swojej drugiej połówki. Są decyzje, które należy przemyśleć, rozważyć wszystkie za i przeciw. Ale są również takie, które podejmujemy pod wpływem chwili, nie zważając na konsekwencje, pomimo tego, że mogą mieć wpływ na całe nasze życie. Przed taką decyzją został postawiony Paweł - główny bohater książki "Zdradzony błękit".

Paweł jest rozwodnikiem, trzydziestokilkuletnim nauczycielem języka angielskiego. Świeżo po rozwodzie postanawia wykorzystać należycie miesiąc urlopu, który mu pozostał i wyjeżdża do Krakowa, do znajomych. W pociągu spotyka pewną atrakcyjną blondynkę, która składa mu dość nietuzinkową propozycję. A mianowicie chce, aby Paweł wysiadł z nią na najbliższej stacji, gdzieś w środkowej Polsce. Początkowo Paweł kategorycznie odmawia. Ale jednak w ostatniej chwili decyduje się i opuszcza pociąg wraz z nieznajomą. Czy to była dobra decyzja? Jakie niesie ze sobą konsekwencje? 

~*~

To kolejna króciutka książka, która trafiła w moje ręce. Liczy nieco ponad 90 stron. Czy to wystarczającą dużo? O ile w innych książkach mała ilość stron mi nie przeszkadzała i nie miałam wrażenia, że książka jest za krótka, bo wszystko co trzeba było w niej zawarte, o tyle w tej książce jest inaczej. Książka jest zdecydowanie za mało rozbudowana. Wszystko dzieje się za szybko. Muszę przyznać, że nie nadążał na akcją. Czułam, jakbym czytała obszerne streszczenie książki z potencjałem. Bo ta książka naprawdę ma potencjał. Nie jest to może górnolotna fabuła, ale nie można jej zarzucić, że jest zła, bo nie jest. Pomimo tego, że wszystko działo się za szybko, to powieść jest dobrze napisana, lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem. 

Podsumowując, "Zdradzony błękit" to książka, która nadaje się na leniwe, gorące popołudnia. Godzinka i książka przeczytana. To powieść, która niesie ze sobą tajemnicę: czy przypadkowe spotkanie jest rzeczywiście przypadkowe? A może to uknuta w szczegółach intryga? 



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Fanpage wydawnictwa: KLIK

piątek, 19 sierpnia 2016

"Pensjonat marzeń" Magdaleny Witkiewicz

"Pensjonat marzeń" to kontynuacja bardzo znanej powieści Magdaleny Witkiewicz - "Szkoła żon", w której to autorka poruszała bardzo życiowe tematy i przemycała wiele rad dla kobiet, które mają pomóc w odnalezieniu szczęścia przede wszystkim dla siebie. Bardzo polubiłam bohaterki "Szkoły żon". Ciekawa ich dalszych losów, sięgnęłam po "Pensjonat marzeń". 

Powracamy więc do losów Jadwigi, Julii, Michaliny i Marty. Jadwiga po Szkole Żon zaczęła wierzyć w siebie. Mąż nadal ją zdradza, ale również i na jej drodze pojawia się miły pan nieznajomy. Julia - wiedzie szczęśliwe życie z Konradem, ale nadal nie chce za niego wyjść. Michalina wreszcie znalazła swoją miłość i pracę, która daję jej satysfakcję. Jest również Marta, której wreszcie udało się zrzucić kilka kilogramów. W książce poznajemy również postać Agnieszki - trenerki Marty, która też ma wiele problemów. 

Ponadto ich życie nie zmieniło się tylko pod względem miłości. Ewelina (właścicielka Szkoły Żon) chce otworzyć drugą taką Szkołę. Wszystkie dziewczyny postanawiają się w to zaangażować i biorą sprawy w swoje ręce. Idealnym miejscem na założenie Szkoły Żon okazuje się podupadły hotel w kaszubskich lasach, który w bardzo szybkim tempie nasi bohaterowie chcą zamienić w Pensjonat Marzeń. Cudowne, piękne i magiczne miejsce wiąże ze sobą bardzo smutną, romantyczną  historię. Kobiety muszą zrobić wszystko, aby hotel stał czymś przytulnym hotelem otoczonym pięknym ogrodem. W przeciwnym razie wszystko przepadnie... Czy mimo tych przeszkód kobiety dadzą sobie radę?


"Pensjonat marzeń" to naprawdę bardzo dobra kontynuacja pierwszej części. Rzadko się zdarza tak, że druga część bestselleru jest utrzymana na poziomie pierwszej. Zazwyczaj jest ona pisana na siłę, i to czuć, kiedy się ją czyta. Na szczęście nie jest tak w przypadku Magdaleny Witkiewicz, bo obydwie książki są równie dobre. Historie wciągają, losy bohaterów są bardzo ciekawe i do bólu prawdziwe. Nie ma słodkości, upiększania. Jest natomiast prawdziwe życie, które czasami daje się we znaki. Z każda z historii jest inna, ale wszystkie są tak samo dobre. Nie potrafiłabym powiedzieć, który wątek podobał mi najpierw, bo wszystkie były równie wciągające, a przede wszystkim każdy wątek, każda historia czegoś uczy i daje do myślenia. 

Zasadniczą różnicą między "Szkołą żon" a "Pensjonatem marzeń" są sceny erotyczne, a dokładniej ich ilość. W pierwszej części było ich naprawdę dużo. Każde spotkanie mężczyzny i kobiety kończyło się czymś więcej. Natomiast w drugiej części nadal są sceny seksu, ale już nie tak liczne. Autorka bardziej skupia się problemach bohaterów, zachowaniach, relacjach i związkach, a nie na ich życiu łóżkowym. 

Jak w każdej recenzji książki Magdaleny Witkiewicz również i w tej muszę wspomnieć, że uwielbiam pióro autorki. Książka jest napisana lekkim i przyjemnym językiem, z ciekawymi opisami i nietandetnymi dialogami. Wszystko to sprawia, że książkę czyta się bardzo szybko, kompletnie tracąc poczucie czasu. 

Podsumowując, "Pensjonat marzeń" to bardzo dobra kontynuacja "Szkoły żon". Książka wciąga, bawi, ale przede wszystkim uczy i daje do myślenia. To książka o każdej i dla każdej z nas. Jeśli czytałyście "Szkołę żon" koniecznie sięgnijcie po kontynuację, a jeśli nie - zmieńcie to, a nie będziecie żałować! 

 

wtorek, 16 sierpnia 2016

"Takie rzeczy tylko z mężem" Agaty Przybyłek


Dzisiaj na tapecie kolejna recenzja książki autorstwa  młodej, ale jakże zdolnej Agaty Przybyłek. Tym razem, po pełnej bólu i rozpaczy książce "Bez ciebie", Przybyłek serwuje nam wspaniałą komedię, która może poprawić humor w najbardziej pechowy i smutny dzień. A to wszystko za sprawą pewnej Zuzanny, która czuje się zaniedbana przez męża. 

Zuzanna ma prawie wszystko, czego chce kobieta: męża, wspaniałe dziecko, dom z ogródkiem blisko rodziny i pracę jako przedszkolanka. Czego jej zatem brakuje? Odpowiedź jest prosta - uwagi męża. Ludwik jest zapalonym historykiem i uwielbia szukać różnych skarbów z kolegami, zapominając o rodzinie. Zuzanna, za sprawą pewnej pani psycholog Matyldy Mak, uświadamia sobie, że nie można tak żyć. Musi coś zrobić, aby mąż znowu zaczął ją zauważać. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i niczym lwica walczy o swoje małżeństwo. To nie jest jednak takie proste, zwłaszcza kiedy na horyzoncie pojawia się pociągający wuefista, który non stop prawi Zuzannie komplementy... Co z tego wyniknie? Koniecznie przeczytajcie! 


Pomimo tego, że Agata Przybyłek mężatką nie jest, to napisała bardzo dobrą komedię o problemach i rutynie w małżeństwie. Pokazuje to, że autorka jest wspaniałą obserwatorką i wszystkie zaobserwowane trudności i radości życiowe potrafi perfekcyjnie przenieść na kartki papieru. A wszystko to jest możliwe za pomocą wspaniałego języka, lekkiego, przyjemnego, krótko mówiąc swojskiego, bez żadnych udziwnień, w szczególności w dialogach. Dodatkowo, Przybyłek potrafi stworzyć bardzo dobre opisy, pełne metafor i porównań, których nie powstydziłby się poeta z górnej półki. Po prostu brawo!  Warto również wspomnieć, że opcz problemów w małżeństwie Agata Przybyłek porusza również problem nietolerancji na wsi. Sama pochodzę ze wsi i wiem, jak traktowane i obgadywane są osoby, które się czymś wyróżniają, są oryginalnie, generalnie odbiegają od powszechnie panującego schematu. Podobnie jest w książce Przybyłek - ktoś, kto ubiera się na czarno, lubi mocniejszy makijaż, od razu jest uważany za satanistę albo muzułmanina. 

Pomimo tego, że Agata Przybyłek w swojej najnowszej książce porusza trudny i do bólu życiowy temat (bo która para nie popada w rutynę? Chyba każda!), to całą historię oblewa dużą ilością humoru, który nadaje książce niesamowitej lekkości. Z lekturze znajdziemy nie tylko komizm słowny, ale także sytuacyjny. Z tego też powodu, podczas czytania po prostu nie można się nie śmiać. Jak zapewnia okładka książki: porządna dawna uśmiechu gwarantowana! 

Podsumowując, jeśli macie zły humor, facet Was wkurzył, samochód się zepsuł, albo zamiast ciasta wyszedł zakalec - bez zastanowienia sięgnijcie po "Takie rzeczy tylko z mężem", a humor w mig się Wam poprawi. A może w głównej bohaterce odnajdziecie siebie i również z zapartym tchem zaczniecie walczyć o swoją drugą połówkę? Kto wie? 




Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorce!

 Inne książki tej autorki recenzowane przeze mnie:
http://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/2016/07/bez-ciebie-agaty-przybyek.htmlhttp://z-ksiazka-w-reku.blogspot.com/search/label/Agata%20Przyby%C5%82ek
 


sobota, 13 sierpnia 2016

"Niezapominajki" Moniki Fudali


Tylko ten, kto stracił kiedyś kogoś bliskiego wie, jak taka strata boli. Życie staje do góry nogami, traci sens. Ważne wtedy jest to, aby mieć przy sobie kogoś, kto będzie dla nas wsparciem, z kim będziemy mogli podzielić się swoim bólem. Niestety Chris - główny bohater książki, po takiej stracie nie mógł liczyć na wsparcie matki, która była jedyną bliską mu osobą po tym, jak zmarła jego siostra. 

Emily - siostra Chrisa, zginęła w tragicznym wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę. Spowodowało to w sercu Chrisa ogromną pustkę, z którą nie mógł sobie poradzić. Nie mógł także liczyć na wsparcie matki, która po śmierci córki wpadła w pracoholizm i w taki sposób radząc sobie ze stratą, zapominając o synu. Chris jest zdany tylko na siebie. Codziennie odwiedza grób siostry i za każdym razem znajduje tam niezapominajki. Postanawia dowiedzieć się, kto jest zostawia. Okazuje się, że to pewien niepełnosprawny chłopiec, przyjaciel Emily - Dante. Znajomość z nim odmieni życie Chrisa... 
Co możemy zauważyć na pierwszy rzut oka? Po pierwsze okładkę, która nie napawa optymizmem. Jest mroczna, smutna, pełna bólu i tęsknoty. Po drugie - tylko 100 stron książki. Czy w tak krótka książka może mieć jakiś przekaz, fabułę? Oczywiście, że tak! I "Niezapominajki" są na to bardzo dobrym dowodem pokazującym, że nie trzeba pisać książek po 500 stron, aby książka była dobra. Pomimo tak krótkiej fabuły, książka jest przepełniona bólem, rozpaczą, tragedią i tęsknotą. To pięknie napisana powieść o tym, jak radzić sobie po stracie najbliższej osoby. Nie sposób podczas lektury nie uronić ani jednej łzy z bohaterami, które przynoszą im  w końcu ulgę i oczyszczenie. 

"Niezapominajki" nie jest to książka lekka i przyjemna, którą zabiera się na plażę czy na hamak, aby się zrelaksować. To pozycja, którą bezapelacyjnie można zaliczyć do tych ciężkich, z przesłaniem, z drugim dnem skłaniającym do refleksji. Książki tej nie można przeczytać w mgnieniu oka, byle jak... "Niezapominajki" wymagają skupienia i stuprocentowej uwagi. 

Podsumowując, "Niezapominajki" to bardzo dobra, wzruszająca do bólu książka, pełna smutku, rozpaczy i tęsknoty. Książka o tym, jak poradzić sobie ze stratą najbliższej osoby. Jeśli chcecie odpocząć od lekkich obyczajówek - sięgnijcie po "Niezapominajki" Moniki Fudali. 


Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu:
Fanpage wydawnictwa: KLIK

środa, 10 sierpnia 2016

"Mumia" Tess Gerritsen


Dzisiaj na tapecie kolejna książka Tess Gerritsen z cyklu o detektyw Rizzoli i doktor Isles. To już siódma część i muszę przyznać, że autorka nadal utrzymuje wysoki poziom. W cyklu tym, nie ma książek lepszych czy gorszych. Wszystkie są genialne i równie interesujące. "Mumia" różni się troszkę od poprzednich części, ponieważ porusza tematykę archeologii. Oryginalnie, prawda? 

Wszystko zaczyna się od mumii, która została przypadkowa znaleziona w bostońskim Crispin Muzeum i nazwana Panią X. Archeolodzy z Josephine Pulcillo na czele, szacują jej wiek na 2 000 lat. Zdarzenie to stało się medialną sensacją, a muzeum zaczyna odwiedzać coraz większa liczba osób. Aby wszystko potwierdzić, mumia zostaje poddana tomografii komputerowej. I co się okazuje? Podczas badania archeolodzy znajdują w zmumifikowanym ciele kulę, która z pewnością pochodzi z czasów współczesnych. Z tego względu Panią X przestają interesować się muzealnicy, a zaczyna doktor Maura i detektyw Jane. Śledztwo szybko pokazuje, że nieuporządkowane magazyny muzeum stały się przechowalnią prywatnych zbiorów. Policja znajduje tam zwłoki kilku kobiet, a tymczasem Josephine Pulcillo znika... Zaczyna się wyścig z czasem, a fałszywe tropy nie ułatwiają zadania. Czy Jane Rizzoli i Maura Isles zdołają rozwiązać zagadkę sięgającą daleko w przeszłość? Koniecznie przeczytajcie! 

~*~
Na samym początku muszę pochwalić autorkę za ogromną wiedzę z zakresu archeologii. Z książki możemy dowiedzieć się wielu ciekawostek dotyczących mumifikacji i grzebania zwłok sprzed 2 000 lat. Gerritsen naprawdę musiała się nieźle napracować i przygotować, aby poruszyć tak trudną tematykę. Ale wbrew pozorom, nie miałam wrażenia, że czytam jakąś książkę historyczną. Autorka opisała wszystkie procesy prostym, plastycznym językiem, dzięki któremu książkę czytało się z ogromną przyjemnością i oczywiście w napięciu, szczególnie w końcowej części. Zauważyłam, że rozdziały znajdujące się pod koniec książki są znacznie krótsze niż te na początku. Dodatkowo, kończą się takim zdaniem, że nie sposób nie zacząć czytać kolejnego rozdziału. Wszystko to sprawia, że książka mocno trzyma w napięciu, nie można się od niej oderwać. 

Co jeszcze czeka Was w tej książce? Przede wszystkim ciekawy i nieszablonowy wątek kryminalny. Rzadko się zdarza, że ktoś pisze książkę o mumiach, a tu proszę - Gerritsen potrafi zaskoczyć. Fabuła książki jest intrygująca, dopracowana i przemyślana pod każdym względem. Sprawia to, że staje się ona bardzo autentyczna. Muszę jeszcze wspomnieć, że w tej części, w porównaniu z poprzednimi, autorka przedstawia nam mniej aspektów dotyczących życia prywatnego naszych głównych bohaterek.    

Podsumowując, "Mumia" to kolejny rewelacyjny kryminał Tess Gerritsen, który koniecznie trzeba przeczytać. Książka, pomimo archeologicznego tła, nie nudzi, ale trzyma w napięciu i nie daje się odłożyć na później. Serdecznie polecam!
 

Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję księgarni internetowej:

BookMaster

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

"Zatoka o północy" Diane Chamberlain



Śmierć bliskiej osoby jest zawsze czymś wstrząsającym. Trudno jest się z nią pogodzić i zacząć żyć na nowo. Czasami czas leczy rany i po pewnym czasie ludzie potrafią żyć bez tej osoby. Ale niestety często śmierć bliskiej osoby ma nieodwracalne skutki w psychice człowieka i zmienia nieodwracalnie jego życie. W takiej sytuacji znajduje się Julie - główna bohaterka książki Zatoka o północy. 

Julie jak każde dziecko popełniała błędy. Czasami błahe, ale także te poważniejsze. Dlatego też, z powodu swoich dziecięcych wybryków, nadal - po 40 latach - czuje się odpowiedzialna za śmierć swojej starszej siostry - Isabel. Dziewczyna została zamordowana podczas rodzinnych wakacji, i to Julie nie udało się zapobiec nieszczęściu. Teraz, jako ponad pięćdziesięcioletnia kobieta, matka dorosłej córki, Julie nadal żyje z poczuciem winy, choć zabójca trafił do więzienia. Po pewnym czasie, z pewnego listu wynika, że to niewłaściwa osoba została ukarana, choć Julie ma podstawy przypuszczać, że skazany powinien być ktoś zupełnie inny. Śledztwo zostaje wznowione, a rodzina od nowa zaczyna przeżywać tragiczną śmierć Isabel. 
~*~
Zdążyłam się już przyzwyczaić, że książki Diane Chamberlain to przede wszystkim tajemnice. Tak również było w tym wypadku, kiedy to nie wiemy, kto zabił nastoletnią Isabel, a rodzina również ma swoje tajemnice, które skrywa od lat. Książka trzyma w napięciu, do samego końca nie wiemy, jak potoczą się losy bohaterów. Wszystko sprawia, że od książki nie można się oderwać, a jak już ją odłożymy, to nie możemy przestać o niej myśleć. 

W Zatoce o północy autorka nie zaserwowała nam tylko jednego wątku, który prowadzi przez całą powieść ale trzy wątki, które są prowadzone z perspektywy trzech osób - Julie, Lucy i Marii, w sposób przedstawiający przeszłość i teraźniejszość. Julie jest pisarką, matką i rozwódkę.  Z powodu ciągłego obwiniania się o śmierć siostry, swoją córkę trzyma pod kloszem i za wszelką cenę stara się ją uchronić przed każdym niebezpieczeństwem, co powoduje ciągłe kłótnie, w których pada wiele przykrych słów. M również wpływ na jej relacje z matką. Julie przedstawia nam także wydarzenia z roku 1962, w którym to Isabel została zamordowana. Dzięki temu, możemy dostrzec, jak bardzo zmieniła się Julie i jej podejście do życia. 

Kolejną narratorką jest Lucy - młodsza siostra Julie, która w roku morderstwa Isabel miała zaledwie osiem lat. Niestety kobieta nie pamięta za wiele z tamtej tragedii, bo zazwyczaj siedziała w domu, bojąc się wszystkiego. U niej także jest zauważalna zmiana, ale odwrotna niż u Julie. Z bojaźliwej, nieśmiałej dziewczyny, Lucy stała się odważną i pewną siebie kobietą. Ostatnią narratorką jest Maria - matka Lucy, Isabel i Julie. Jest sympatyczną staruszką, dla której śmierć córki jest tematem tabu. Niestety, przez wznowienie śledztwa kobieta znowu cierpi, a  jej narracja pozwala nam poznać także tajemniczą przeszłość. 

Widzicie więc, że w książce jest wiele wątków. Na szczęście za sprawą dobrego warsztatu literackiego autorki, każdy z wątków jest równie ciekawy i trzymający w napięciu. W dodatku nie są one chaotyczne, przez co nie miałam problemu w rozumieniu tych opowieści. Należy również wspomnieć, że autorka pisze bardzo przyjemnym, lekkim językiem. Ciekawe opisy, niebanalne dialogi i bardzo dobra kreacja bohaterów - to największe atuty tej książki. No i oczywiście niebanalna fabuła, co jest cechą charakterystyczną książek Chamberlain. Autorka nie tylko skupiła się kwestii kryminalnej książki, ale także na relacjach międzyludzkich,  a przede wszystkim relacji między siostrami i między matką a córką.

Podsumowując, Zatoka o północy to rewelacyjna, pełna tajemnic książka, która do samego końca trzyma w napięciu. To powieść o relacjach w rodzinie, miłości, problemami z wychowaniem dziecka, ale także o braku tolerancji i problemie rasizmu. Z całego serca polecam, bo koło tak genialnej książki nie można przejść obojętnie! 



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję księgarni:

BookMaster


piątek, 5 sierpnia 2016

"Od pierwszego wejrzenia" Nicholas Sparks




Problemy towarzyszą nam od zawsze i na zawsze. Kłócimy się, krzyczymy, obrażamy... Przeżywamy zawody miłosne. Najgorzej jednak boli nas to, kiedy rani nas najbliższa osoba, której ufaliśmy bezgranicznie. W takiej sytuacji znajduje się bohater książki Od pierwszego wejrzenia Nicholasa Sparksa, która jest kontynuacją Prawdziwego cudu.

Jeremy Marsh dla miłości poświęcił wszystko. Dla swojej ukochanej porzucił prestiżową pracę jako dziennikarz w Nowym Jorku i przeniósł się do niewielkiego miasta w Karolinie Południowej - tętniącego życiem Boone Creek. Wraz ze swoją ukochaną - Lexie Darnell zamieszkał w starym domu. Jako zakochana para planują ślub i oczekują narodzin dziecka. Niestety sielanka nie trwa wiecznie, a Jeremy otrzymuje maila sugerujące zdradę ukochanej. Czy Lexie była wierna ukochanemu? A może zastępca szeryfa - Rodney Hopper, był kimś więcej niż przyjacielem? Powszechnie wiadomo, że zazdrość nie jest dobrym doradcą, a plotki w tak małej mieścinie bardzo szybko się rozchodzą. 

~*~

Autor już od samego wprowadza do fabuły zagadkę i tajemnice. Sami nie wiemy co sądzić o Lexie. Ufać jej czy nie? Czy zdradziła czy nie? Sparks wysyła nam różne sygnały, abyśmy sami ocenili bohaterkę, jednak jest to bardzo trudne i musimy czekać aż się wszystko rozwiąże. Twórczość Sparksa to nie tylko znakomita fabuła, ale także bardzo dobra kreacja bohaterów. Są oni dopracowani, życiowi z lekką nutą słodyczy i ideału, co jest charakterystyczne dla autora. Tak samo jak lekki styl pisania, którym za każdym razem się zachwycam. W tej powieści nie czytałam, ale chłonęłam słowa, z ogromną dawką przyjemności. Od książki nie mogłam się oderwać, bo jak tu ją odłożyć, jak nie rozpocząć kolejnego rozdziału, kiedy dzieją się tam takie rzeczy, że nie możemy czekać?

To, czym się wyróżnia tę książkę spośród innych dostępnych, to przede wszystkim zakończenie. Genialne. Nie spodziewałam się, nigdy bym nie zgadła, jak ta książka się skończy. Krótko mówiąc zostałam wbita w fotel a raczej utopiona w morzu moich łez. Nie dało się nie płakać. Autor zdecydowanie gra nam na emocjach i perfidnie rozrywa nasze serce na kawałki. 

Podsumowując, Od pierwszego wejrzenia to książka pełna emocji, o miłości i zaufaniu. Wstrząsa czytelnikiem do szpiku kości. Długo nie mogłam się po niej otrząsnąć i zacząć nową powieść. To po prostu piękna, "sparksowska" książka. Zdecydowanie polecam! 



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję księgarni internetowej:
 
BookMaster

 

wtorek, 2 sierpnia 2016

"Moje miejsce na ziemi" Carole Matthews



Związki nie zawsze są udane. W jednych brakuje miłości, w drugich pojawia się inna osoba, w trzecich coś jeszcze gorszego - przemoc. Zazwyczaj to kobieta jest ofiarą a mężczyzna katem. O takich związkach mówi się coraz częściej a ofiary mogą liczyć na pomoc i stanąć na nogi. W podobnej sytuacji znajduje się Ayeshy - główna bohaterka książki "Moje miejsce na ziemi". 

Ayeshy poznajemy w sytuacji, gdy wraz z córka postanawia uciec od męża kata. Kobieta nocą jedzie do stowarzyszenia, które pomaga takim osobom jak ona. Niestety nie ma tam dla nich już miejsca. Pracownica wykorzystuje swoje "kontakty" i Ayeshy trafia do luksusowego domu byłej gwiazdy popu - Haydena Danielsa, który od paru lat, po odejściu narzeczonej, ukrywa się przed ludźmi. W domu Haydena mieszkają również inne osoby po przejściach, którym mężczyzna pomaga: Crystal - tancerka, striptizerka w nocnym klubie i Joy - emerytka w permanentnie złym humorze, bojąca się zmian. Każdy z nich jest samotny, a zły los wyrył w ich psychice raniące ślady. Ale razem tworzą fajną i nietuzinkową rodzinę. Niestety mąż Ayeshy nie da o sobie tak szybko zapomnieć i za wszelką cenę chcę znaleźć żonę i córeczkę oraz należycie je ukarać za ucieczkę. 


Czytałam wiele powieści, w których porusza się temat przemocy domowej. Głównym atutem takich książek jest przede wszystkich bardzo dobra kreacja bohaterów pod względem psychologicznym. W tej książce również tego nie brakuje (choć niestety nie jest to kreacja idealna). Główna bohaterka jest pokiereszowana przez los. Pomimo tego, że wie, iż znajduje się e bezpiecznym miejscu, cały czas jest lękliwa, a gdy usłyszy podniesiony głos, zakrywa twarz i czeka na cios. Jej córka przestała mówić po tym, gdy zobaczyła jak jej ojciec bije mamę. Crystal ma bogatą w smutki przeszłość i teraźniejszość, której się wstydzi. Jest osobą bardzo pozytywną, dodającą energii i optymizmu. Joy - staruszka, która opiekuje się ogrodem Haydena. Ma dwóch synów rozrzuconych po świecie. Boi się wszystkiego co nowe, i dotąd jej nieznane. No i Hayden - po odejściu dziewczyny nie wychodził z domu. Po tym, jak pojawia się Ayesha, próbuje ogarnąć swoje życie. Ale nadal ogląda się na ulicy, czy paparazzi nie robi zdjęć, nie może śpiewać i prowadzić samochodu. Możecie więc zauważyć, że autorka napracowała się przy kreacji bohaterów. Każdy z nich jest różny i ma swoje problemy i fobie. 

Warto również pochwalić autorkę za warsztat pisarki. Oprócz kilku literówek nie można książce nic zarzucić. Powieść czytało się szybko i przyjemnie. Z niecierpliwością czekałam na to, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, których naprawdę zdążyłam polubić i się z nimi zżyć. Autorka w swojej książce stworzyła również przesympatyczny klimat, który opiewa przyjaźnią, miłością, pomocną dłonią, a przede wszystkim optymizmem, który czasami jest bardzo potrzebny i pokrzepiający. W dodatku książka wzrusza i pokazuje, że istnieją jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie, którzy służą pomocą oraz to, że zawsze można zacząć od nowa, znaleźć przyjaźń miłość, i własne miejsce na ziemi. 

Podsumowując, "Moje miejsce na ziemi" to mądra książka, skłaniająca do refleksji, optymistyczna i do maksimum naładowana pozytywną energią. Pokazuje, że zawsze można zacząć wszystko od początku i zacząć szukać dla siebie szczęścia. Polecam. 



Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego   serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://www.harpercollins.pl/

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Podsumowanie lipca




Dzień dobry.
Pierwszy miesiąc wakacji już za nami. Dla mnie lipiec to więcej czasu wolnego,  a tym samym więcej czasu na czytanie książek. Przeczytałam ich 11. A oto krótkie podsumowanie:

Podsumowując (w nawiasie poprzedni miesiąc):
  • przeczytałam 11 książek (6)
  • 3957 stron (2022)
  • co daje 127,6 stron dziennie (67,4)
  • dodałam 11 postów (9)
  • zrecenzowałam 10 książek (8)

Książki, które przeczytałam:
    1.  Obok Anna Kolut
    2. Jedyna Marisa De Los Santos
    3. Klub Mefista Tess Gerritsen
    4. Zabójczy urok blondynki Danka Braun
    5. Bez Ciebie Agata Przybyłek
    6. Historia pewnej rozwiązłości Danka Braun
    7. Szkoła żon Magdalena Witkiewicz
    8. Kłamstwa Diane Chamberlain 
    9. Pensjonat marzeń Magdalena Witkiewicz
  10. Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie Jessica Knoll   
  11. Moje miejsce na ziemi Carole Matthews 
  12. 169 stron z Księgi wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa

Nie umiem się zdecydować na najlepszą książkę przeczytaną w lipcu. Waham się między Bez ciebie i Historią pewnej rozwiązłości.  

A jaki był Wasz wakacyjny lipiec pod względem czytelniczym?
 

Pozdrawiam,
Z książką w ręku