poniedziałek, 8 maja 2017

„Kobiety wzdychają częściej” Agaty Przybyłek


„Kobiety wzdychają częściej” to druga część książki o szalonej i zakręconej Zuzannie, którą mieliśmy zaszczyt poznać w książce „Takie rzeczy tylko z mężem”.  Czy Agata Przybyłek utrzymała poziom poprzedniej części, która, szczerze mówiąc, bardzo przypadła mi do gustu? 

Książka „Takie rzeczy tylko z mężem” kończy się wypadkiem Zuzanny, która zostaje potrącona przez sklepową. W jej kontynuacji poznajemy losy głównej bohaterki już po wypadku, z którego uratował ją były narzeczony Teodor. Kobieta powoli dochodzi do siebie, jest otaczana miłością i troską męża oraz najbliższych. Żyję więc pod jednym dachem z mężem, byłym narzeczonym oraz obłędnie przystojnym wuefistą. Gdyby tego było mało do Jaszczurek przyjeżdża ekipa telewizja, która chce nakręcić film właśnie o wypadku, w którym Zuzanna była ofiarą. Kobieta więc niespodziewanie staje się gwiazdą i mówiąc szczerze zgadza się na to tylko ze względu na namowy rodziny. Co z tego wyniknie? Koniecznie przeczytajcie książkę! 


Agata Przybyłek po raz kolejny nie zwalnia tempa i serwuje nam niezwykle zabawną, ciepłą i zakręconą książkę, którą czyta się z przyjemnością. Książka nie tylko bawi, sprawia, że można śmiać się do łez, ale także niezwykle odpręża. Przy tej powieści można zapomnieć o wszelkich problemach i troskach z jakimi się borykamy. „Kobiety wzdychają częściej” to nie tylko lekka i przyjemna książka, ale także książka, która daje wiele do myślenia. W dzisiejszych czasach ludzie traktują związek przedmiotowo. Jeśli coś się psuje od razu chcemy wymienić na lepszy, mniej wadliwy model - czy to komputer czy telewizor. Tak samo są traktowane związki. Jeśli pojawia się jakieś nieporozumienie ludzie chcą się pozbyć kłopotu, nie chcą tracić czasu na bezsensowne kłótnie i po prostu się rozstają. Agata Przybyłek w swojej książce chce nam dać do zrozumienia, że związek to nie jest zakupiony przez nas przedmiot. I jeśli coś się w nim psuje, należy o niego walczyć i próbować naprawić, a nie wymienić na nowy. 

Jeśli chodzi o bohaterów to najbardziej urzekła mnie postać matki Zuzanny. Cóż to jest za kobieta! Umiera kilka razy dziennie, jest straszną hipochondryczką. Oczywiście czytając o takiej osobie, jej zachowanie wydaje nam się zabawne. Jednak nie możemy zapominać o tym, że takie osoby żyją wśród nas i przebywanie w  ich towarzystwie nie jest już zabawne... 

Agata Przybyłek, jak na studentkę psychologii przystało, zamieściła w swojej najnowszej książce aspekt psychologiczny. Na blogu autorki możemy przeczytać (http://agataprzybylek.blogspot.com/), że powieść „Kobiety wzdychają częściej” została napisana w oparciu o bardzo popularną koncepcję w psychologii, według której na miłość składają się trzy czynniki: intymność, namiętność i zaangażowanie. Idealny związek to ten, który posiada wszystkie czynniki. Agata Przybyłek każdy z tych komponentów ulokowała w innej osobie, a zadaniem Zuzanny jest wybrać, co jest dla niej najważniejsze. Więcej o tej koncepcji oraz o kulisach powstawania książki możecie przeczytać na blogu autorki.  

Podsumowując, „Kobiety wzdychają częściej” to niezwykle barwna i zwariowana opowieść o tym, że bycie kurą domową nie musi polegać wyłącznie na gotowaniu obiadów i sprzątaniu. Serdecznie Wam tę książkę polecam i nie mogę doczekać się kolejnej części! 



                                   Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję autorce! 

Inne książki tej autorki zrecenzowane przeze mnie:




7 komentarzy:

  1. Już od dłuższego czasu o niej myślę. Chyba w końcu po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka łamiąca schemat o byciu kura domową? Toż top powinna być lektura dla każdej kobiety ;)
    Nie czytałam jeszcze nic pani Przybyłek i chyba będę musiała to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkurza mnie to,że robisz takie piękne zdjęcia tych moich książek <3 Dziękuję <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale coś czuję, że stanie się jedną z moich ulubionych!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o pierwszym tomie i bardzo chciałam go przeczytać, ale jakoś o nim zapomniałam. Mimo że nie przepadam za literaturą kobiecą, po Twojej recenzji jeszcze bardziej chcę poznać historię Zuzanny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam jedna powieść tej autorki i nie bardzo przypadła mi do gustu... Może innym razem. ;)
    Ale widzę, że u Ciebie na blogu jest najnowsza powieść Moseley, za która się będę już tuż tuż zabierać. :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, drogi Czytelniku, to zostaw po sobie jakiś ślad - najlepiej w postaci komentarza. Dodaj link do swojego bloga, ułatwisz mi odwiedziny :)