sobota, 24 września 2016

„Mąż potrzebny na już” Małgorzaty Falkowskiej


Często w nasze ręce trafiają powieści - komedie, które z założenia mają nas bawić, rozśmieszać do łez. Niestety zazwyczaj jest tak, że autor ma inne poczucie humoru niż czytelnicy, co sprawia, że naszym zdaniem w książce nie ma nic śmiesznego, ale za to żenującego i zwyczajnie głupiego. Czy po lekturze debiutu Małgorzaty Falkowskiej mam takie właśnie odczucia?

W dzisiejszych czasach jest pełno filmów, seriali czy książek o typowych singielkach, które w pewnym momencie swojego życia postanawiają jednak znaleźć swoją drugą połówkę. Małgorzata Falkowska przedstawia nam sześć takich singielek - przyjaciółek, które w Sylwestra, co jest tradycją, przedstawiają swoje postanowienia na najbliższy rok. I tak: Marietta chce w 2015 roku zostać dyrektorem projektowym, Monika zapisze się na prawo jazdy, Jola zostanie trenerem personalny, Baśka wyprowadzi się od rodziców, Zośka obroni tytuł magistra, a Berka... wyjdzie za mąż! Jest to bardzo ambitny plan, zważywszy na to, że Bernadetta nie ma nawet kandydata na to stanowisko. Kobieta rozpoczyna więc swoje poszukiwania na różne sposoby: idzie na siłownie, zaczyna interesować się sportem, bierze udział w szybkich randkach. Niestety, żadne z tych działań nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Berdnadeta w każdym napotkanym mężczyźnie widzi przyszłego męża, ale kolejne znajomości przynoszą tylko rozczarowanie. Czy w końcu naszej głównej bohaterce uda się znaleźć idealnego kandydata na męża i wziąć ślub? 



Od razu muszę powiedzieć, że humor, o którym wcześniej pisałam, zdecydowanie przypadł mi do gustu. Już dawno tak dobrze nie bawiłam się podczas czytania książki. Te prawie 400 stron to sama przyjemność z ogromną dawką humoru! Autorka nie szczędziła nam nie tylko humoru sytuacyjnego, ale także słownego, który sprawiał, że nie raz parsknęłam śmiechem. Najbardziej podobały mi się riposty matki, babci i siostry Berki. Te kobiety po prostu pluły jadem! Ale za to jak zabawnym. Jeśli chodzi o język i styl, to powieść czytało mi się bardzo dobrze. Autorka ma niezwykle lekkie pióro, którym wręcz czaruje. Ani razu nie miałam wrażenia, że czytam debiut. Jest to zdecydowanie książka na poziomie. Z niecierpliwością czekam na kolejną książkę autorki, w której będę mogła znowu wrócić do zwariowanego świata Berki.

Choć fabuła książki nie jest zbyt odkrywcza, a zakończenie już na samym początku do przewidzenia, to ja nie miałam nic przeciwko, i to mi nie przeszkadzało. Autorka wybroniła się nie tylko językiem i humorem, ale także kreacją bohaterów, za co należą się ogromne brawa. W książce przewija się mnóstwo osób. Najlepsze jednak jest to, że każdy z bohaterów jest inny, oryginalny, stanowi pewną indywidualność. Każdy z nich ma inne cechy charakteru, inne przyzwyczajenia i sposób bycia. Moim zdanie to naprawdę trudne, aby bohaterowie nie byli nijacy ani do siebie podobni. 

Podsumowując, „Mąż potrzebny na już” to debiut w stu procentach udany! Zabawne sytuacje, oryginalne dialogi i znakomita kreacja bohaterów to chyba największe atuty powieści. Jeśli potrzebujecie lekkiej i przyjemnej w odbiorze książki, pełnej humoru i przezabawnych sytuacji, to koniecznie miejcie na uwadze tę książkę. Ogromna dawka humoru gwarantowana. Z całego serca polecam! 


 Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://www.videograf.pl/index.php

12 komentarzy:

  1. 400 stron dla komedii to sporo. Ale skoro to duża dawka humoru to jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro debiut tak udany, to ja czekam na więcej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najczęściej właśnie sięgając po tego typu książki obawiam się, że ten humor nie przypadnie mi do gustu i jedyne, co poczuję, to zażenowanie. A jednak tak opisałaś tę książkę, że nabrałam na nią ochoty. ;)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako, że podobają mi się książki Sophie Kinselli (polecam autorkę!) pisane w podobnym stylu, to myślę, że ten debiut również przypadłby mi do gustu. :) Ciekawa jestem, czy podzieliłabym humor Falkowskiej. Pozostaje to sprawdzić. :)
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się naprawdę dobrze;) Lubię od czasu do czasu poczytać (albo pooglądać) podobne historie i zupełnie nie przeszkadza mi to, że zazwyczaj bardzo łatwo przewidzieć zakończenie;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie sięgnę po coś co wprowadzi mnie w dobry humor :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o niej naprawdę sporo i zamierzam się kiedyś tam skusić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię książki, przy których można się pośmiać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Taka komedia! Mam nadzieję, że "kiedyś" przeczytam, ponieważ jestem zainteresowana tą publikacją :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę że taka książka z wątkiem o singielce szukającej na siłę chyba by mi nie przypadł do gustu ale jeszcze się zastanowię bo skoro jest humor to jak najbardziej na plus :)
    Blog o książkach KLIK

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj, chyba jest mi teraz potrzebna taka książka, więc chętnie ją przeczytam ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, drogi Czytelniku, to zostaw po sobie jakiś ślad - najlepiej w postaci komentarza. Dodaj link do swojego bloga, ułatwisz mi odwiedziny :)