Książek o miłości jest tyle, ile grzybów po deszczu. Niektóre z nich niosą ze sobą oklepane i banalne historyjki, których każda z nas ma dosyć. Inne potrafią nas zmusić do refleksji nad życiem, a czasami nawet wywołują śmiech, albo wręcz przeciwnie - łzę w oku. Jest również trzecia grupa książek - to te, które rozrywają serce na kawałki, które sprawiają, że paczka chusteczek to za mało. To są właśnie te książki, przy których się po prostu ryczy. Taka właśnie jest najnowsza powieść Colleen Hoover pt. "Ugly love".
Tate to studentka, a zarazem początkująca pielęgniarka. Wprowadza się do mieszkania swojego brata - Corbina, który jest pilotem. Dziewczyna przed drzwiami znajduje pijanego mężczyznę, przez co z trudem dostaje się do środka. Dodatkowo okazuje się, że jest to przyjaciel Corbina i dziewczyna musi zaopiekować się pijakiem o imieniu Miles (również pilotem). Kim tak naprawdę jest ten zamknięty w sobie chłopak? Dlaczego mało mówi i się nie uśmiecha? Jak na życie Tate i Milesa wpłynie nić pożądania, która się między nimi pojawia?
Akcja powieści dzieje się w dwóch wymiarach. Pierwszy z nich to teraźniejszość, w której Tate i Miles się poznają. Narratorem jest Tate. Ten wymiar nie jest dynamiczny, ale za to bogaty w emocje głównej bohaterki. Natomiast drugi wymiar toczy się 6 lat wcześniej, i w tym wypadku narratorem jest Miles. Tutaj wszystko toczy się już szybko i dynamicznie, i to właśnie z tych opowieści poznajemy tajemnicę Milesa oraz to, dlaczego jest taki, jaki jest - czyli nie chce kochać i być kochanym.
Autorka w specyficzny sposób kreuje bohaterów. Przeszłość Milesa i Kapitana znamy od podszewki, wiemy o nich wszystko. Natomiast o Corbinie i Tate z lektury dowiadujemy się niewiele. Nie poznajemy za dobrze rodziny, ani przyjaciół. Wiemy tylko tyle, że Tate robi magisterkę i pracuje jako pielęgniarka, natomiast Corbin jest pilotem - to wszystko.
Na początku książki dziwiłam się jak można żyć tak jak Miles - udawać kogoś innego, nie rozmawiać o przeszłości i nie kochać. Potępiałam również zachowanie głównej bohaterki, która na własne życzenie wpakowała się w chorą relację typu: seks bez zobowiązań. Natomiast pod koniec lektury tak się wszystko skomplikowało, że nie mogłam nie płakać. Przestałam potępiać, zaczęłam serdecznie współczuć.
"Ugly love" to chyba najbardziej dojrzała i odważna powieść Colleen Hoover. Nie jest już to książka dla młodzieży, o pierwszej miłości. To mocna lektura z licznymi scenami seksu. Nie sposób tutaj nie wspomnieć o opisach, które wychodzą spod pióra Hoover. Są one piękne i realistyczne, a wspomniany seks może nie zawsze opisany w sposób delikatny i zmysłowy, ale nadal nie w taki, że podczas czytania ma się mdłości. Colleen Hoover jest mistrzynią detali. Opisuje każdy gest, nawet najmniejsze muśnięcie, każde słowo, każdy oddech... Po prostu wszystko! I to jeszcze w taki genialny sposób!
"Ugly love" to kolejna książka "na poziomie" tej autorki. Powieść seksowna, zmysłowa, a zarazem rozrywająca serce na kawałki. To książka, w której przeżywamy razem z bohaterem, całym naszym ciałem i duszą. Wszystkim! To powieść, w której od razu się zakochałam, od pierwszego wejrzenia, na zawsze. I polecam ją wszystkim, z całego mojego zmiażdżonego serduszka!
Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję księgarni:
Na pewno w te wakacje przeczytam tę książkę i mam wielką nadzieję, że przypadnie mi do gustu ;) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńJa na razie czytałam tylko pierwszy tom 'Pułapki Uczuć' tej autorki, ale skoro tak polecasz Ugly Love, to chyba w niedalekiej przyszłości się za nią zabiorę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na recenzję 'Crescendo' :)
Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com
Czytałam i książka bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńŚwietne cytaty! :) Bardzo chcę przeczytać tą książkę i pewnie za niedługo to zrobię :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
Szelest stron - kilk!
Na Hoover to ja zawsze mam ochotę:)
OdpowiedzUsuńOd dawna planuje zapoznać się z tą książką. Czuję, że jest warta mojego czasu.
OdpowiedzUsuńPamiętam, że "Maybe someday" to historia, jaka rozwaliła moje serce na kawałki. Dlatego też pragnę sięgnąć po "Ugly love". Po Twojej recenzji tym bardziej - to mój must read na te wakacje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Chaotyczna A.
http://chaosmysli.blogspot.com
O tak książka jest jedną z najlepszych książek tego roku :) Hoover złamała mi serce...kolejny raz, ale zawsze wracam po więcej. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKocham Czytać
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ją z czystej ciekawości i nie nastawiałam się na nic więcej niż przy lekturze Greya, ale miło mnie autorka zaskoczyła i w ostatecznym rozrachunku ksiązka mi się bardzo podobała
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
https://toreador-nottoread.blogspot.com/
Mnie tez się podobała, sam pomysł na fabułę był świetny jednak nie przebija w moim wrażeniu Maybe someday, o nie.
OdpowiedzUsuńZdążyłam się już przekonać, że Colleen Hoover ma niezwykły talent do kreowania ciekawych postaci i igrania z uczuciami czytelnika. Bardzo chętnie sięgnę i po tę książkę - na pewno się nie zawiodę!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do siebie: http://bookwormss-world.blogspot.com/
Obawiam się, że to nie dla mnie... ALe jestem przekorna i lubię mieć własne zdanie, więc pewnie tę autorkę też wypróbuję. Tyle wokół achów i ochów, że sprawdzę to na własnej skórze. Tylko kiedy znajdę na to czas?!
OdpowiedzUsuńPS. Robisz ŚWIETNE zdjęcia, a przy tym podoba mi się szata graficzna bloga - ten brzoskwiniowo-różowy kolor bardzo cieszy oko. ;)
Dziękuję serdecznie! :) bardzo miło mi to czytać :)
Usuń