poniedziałek, 24 października 2016

"Mniej złości, więcej miłości" Natalii Sońskiej

Po udanym debiucie Natalii Sońskiej jakim była książka "Garść pierników, szczypta miłości" bez zastanowienia sięgnęłam po "Mniej złości, więcej miłości". Co widzimy na pierwszy rzut oka? Piękną, ciepłą, budzącą pozytywne uczucia okładkę, które zdecydowanie przyciąga wzrok w księgarniach. Czy zawartość książki jest również piękna i przyjemna? 

Kinga, którą znamy z "Garści pierników", jest dziennikarką w redakcji pisma modowego "Pearl". Jej życie wreszcie jest idealne i poukładane, przy boku drugiej połówki - Daniela. Fajna praca i miłość życia - czego chcieć więcej? Po prostu sielanka. Wszystkie zmienia się o 180 stopni, kiedy Daniel dostaje propozycję trzymiesięcznej pracy w ... RPA! Żeby tego jeszcze było mało, między nimi pojawia się jeszcze ktoś trzeci... Miłość Daniela i Kingi jest wystawiona na próbę. Kinga będzie musiała poradzić sobie z przeciwnościami losu. Na szczęście ma przy sobie kochającą rodzinę i przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Czy z taką ekipa zdoła odzyskać utracone szczęście? Co zwycięży - złość czy miłość? 


"Mniej złości, więcej miłości" to kawał naprawdę dobrej lektury. Jej wielowątkowość sprawia, że przy lekturze nie można się nudzić. Mamy w niej do czynienia nie tylko z problemami zakręconej Kingi, ale także pojawia się lekkomyślna Mira, jej zwariowane pomysły, które nie zawsze są zgodne z prawem oraz chłopak - przyszły kryminalista. Brawa dla autorki za bardzo dobrze poprowadzony wątek kryminalny, który do samego końca trzyma w napięciu. Nie sposób również wspomnieć o ciekawej historii państwa Brzezińskich, która skłania do refleksji. Fabuła książki nie jest może oryginalna, bo wszystko gdzieś tam już się przewijało, ale książka zdecydowanie zasługuje na uwagę.I to taką stuprocentową.

Ogromnym plusem książki są także bohaterowie, których kreacja jest naprawdę bardzo dobra. Każdy z bohaterów jest inny, z indywidualnymi cechami i intrygującym życiem. Najbardziej polubiłam chyba babcię Kingi, która jest niezwykle ciepłą i uroczą staruszką. Taka typowa babcia z książek. Jeśli chodzi o stronę językową książki to nie mam nic do zarzucenia. Język, jakim piszę autorka jest niezwykle barwny, kwiecisty a zarówno lekki. Książkę czyta się z przyjemnością, a opisy nie nudzą. O ile podczas lektury "Pierników" miałam wrażenie, że czytam debiut, tutaj już nie. Natalia Sońska zdecydowanie poprawiła swój warsztat literacki i jestem pewna, że kolejne książki będą jeszcze lepsze. Jedyną rzeczą jakiej mi zabrakło w tej książce to emocje, w szczególności w zakończeniu powieści. Tutaj naprawdę miałam ochotę popłakać, a niestety się to nie stało. Muszę również wspomnieć, że przed tą lekturą najpierw przeczytajcie "Garść pierników, szczyptę miłości". W przeciwnym razie nie odnajdziecie się w "Mniej złości, więcej miłości".

Podsumowując, "Mniej złości, więcej miłości" to książka nie tylko o poszukiwania miłości i szczęścia, ale także o przyjaźni, rodzinnych więzach, zagadkach, niedopowiedzeniach i ogromnym poświęceniu. To powieść, w której niejednokrotnie pojawia się duża dawka złości, ale także miłości, której wszyscy tak potrzebujemy. 


11 komentarzy:

  1. Ja póki co mam w planach debiut autorki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam literaturę polską, więc na pewno sięgnę po ten tytuł, bo intryguje mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tejże Autorce, ale nie miałam możliwości przeczytania jakiejkolwiek książki. Raczej nie przeczytam tej pozycji, bo to nie tego szukam w pozycjach z literatury obyczajowej/współczesnej.
    Pozdrawiam,
    http://www.sekretny-trop.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że podobała ci się ta lektura. Zatem przy kolejnej wizycie w bibliotece, będę polować na powieści tejże pisarki. Może mi się uda coś wyłapać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Opis jest całkiem ciekawy a okładka jest prześliczna więc może sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Debiut był cudowny i nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie poznam tego tytułu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o autorce, ale samo to, że to moja imienniczka to chętnie zapoznam się z tą książką :) Do tego okładka jest piękna!

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpoczęłabym przy takiej lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. słyszałam o tej książce być może się skuszę

    OdpowiedzUsuń
  10. zapisuję do przeczytania :) okładka przyciąga wzrok, zdecydowanie:)

    OdpowiedzUsuń
  11. W planach mam debiutancką powieść autorki, zbliża się chłodniejszy okres przedświąteczny i myślę,że to będzie dobry moment na jej przeczytanie. Jeżeli mi się spodoba przeczytam kontynuacje.
    Bardzo ciekawe piszesz recenzje.
    Pozdrawiam! :)
    pasjanaszymzyciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, drogi Czytelniku, to zostaw po sobie jakiś ślad - najlepiej w postaci komentarza. Dodaj link do swojego bloga, ułatwisz mi odwiedziny :)