środa, 3 kwietnia 2019

„Szept syberyjskiego wiatru” Doroty Gąsiorowskiej



Główną bohaterką książki jest Kalina, która zaraz po tym, jak została oszukana przez wspólniczkę musi spłacać długi, wraca do Polski po wielu latach nieobecności i rozpoczyna pracę w fabryce porcelany. Właścicielką tego przedsiębiorstwa jest jej babcia, z którą kobieta nie miała najlepszych stosunków. W drożeniu się w nowe obowiązki pomaga Kalinie Sergiusz - prawa ręka starszej kobiety. Początkowo mężczyzna nie jest pozytywnie nastawiony do głównej bohaterki. Jednak z biegiem czasu, gdy się lepiej poznają, ich relacja nieco się ociepla. Pewnego dnia Kalina zostaje poproszona przez babkę o odebranie dziwnej przesyłki w Petersburgu. W podróży ma jej towarzyszyć Sergiusz. Dwie tajemnice - babki i Sergiusza - splecione ze sobą, zaniosą Kalinę aż na Syberię. To właśnie tam dziewczyna będzie musiała obrać własne serce. 



„Szept syberyjskiego wiatru” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Doroty Gąsiorowskiej. Muszę przyznać, że bardzo przypadł mi do gust styl autorki. Jest on lekki i przyjemny, a historia jest bardzo ciekawie i sprawnie snuta przez co czyta się ją bardzo szybko.  Ponadto można pochwalić również opis Petersburga i Syberia, co sprawiło, że książka ma niesamowity i oryginalny klimat. Niestety, moim zdaniem na tym kończą się plusy powieści. Pomysł na fabułę nie jest oryginalny, a sama akcja rozwija się w sposób szablonowy. Nawet jakieś wydarzenia, które miały być zwrotem, które miały zaskoczyć czytelnika, można było bez problemu przewidzieć, tak samo jak zakończenie. W kreacji bohaterów również mi czegoś zabrakło. Nie potrafiłam uwierzyć w ich autentyczność, w ich ból i cierpienie. Przeszłość Kaliny i Sergiusza nie wydawała mi się prawdziwa i wiarygodna. Książka niestety nie dostarczyła mi takiej dawki emocji na jaką liczyłam. A z przykrością muszę stwierdzić, że liczyłam na wiele. 

Podsumowując, „Szept syberyjskiego wiatru” to przewidywalna książka, która niestety nie dała mi tego, czego chciałam. Wielu rzeczy mi w niej zabrakło. Jednak na plus zasługuje język i klimat, która stworzyła autorka. 


Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu Między Słowami 



6 komentarzy:

  1. Tego właśnie zawsze się boję sięgając po książki polskich autorek...że będą przegadane lub schematyczne ;( szkoda, że tym razem właśnie tak było. Raczej się nie skuszę

    pozdrawiam
    Karolina

    czytankanadobranoc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na swoje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki wybrałam "Obietnicę Łucji", która również nie przypadła mi do gustu, przez co nie mam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. O proszę... a wszyscy tak zachwalają Gąsiorowską. Panie w mojej bibliotece wręcz kochają jej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za książkami tej autorki, niestety...

    Pozdrawiam,
    Fantastic Chapter

    OdpowiedzUsuń
  5. No i następna recenzja, która nie jest aż tak pozytywną na jaką czekałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja książkę przeczytałam i mam trochę inne spojrzenie na ten tytuł. Mi się bardzo podobała i będę do niej wracała oczywiście.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, drogi Czytelniku, to zostaw po sobie jakiś ślad - najlepiej w postaci komentarza. Dodaj link do swojego bloga, ułatwisz mi odwiedziny :)