środa, 22 sierpnia 2018

„Ostatni list od kochanka” Jojo Moyes

Książka „Ostatni list od kochanka” to już moje trzecie spotkanie z Jojo Moyes. Dwa pierwsze - „Zanim się pojawiłeś” i „Kiedy odszedłeś” bardzo mi się podobały (szczególnie ta pierwsza, bo uważam, że druga była pisana na siłę). Dlatego też z racji szału na „Ostatni list od kochanka” postanowiłam i ja zapoznać się z tą książką. I... żałuję. 

Ellie jest młodą dziennikarką „Nation”. Podczas swojej pracy natrafia na ślad romansu sprzed lat - młodej mężatki Jennifer i Anthony'ego, szorstkiego, ale zarazem wrażliwego reportera. Po ich miłości pozostały tylko listy. Czytając je, Ellie jest nimi zafascynowana. Postanawia więc poznać historię tego zakazanego związku i dowiedzieć się, jak się skończył. Czy historia miłosnego skandalu z przeszłości może zupełnie odmienić życie samej Ellie, która również w życiu prywatnym pełni rolę kochanki? 


Już dawno tak bardzo nie zawiodłam się na jakieś książce. Miała to być wzruszająca książka o uczuciach i sile listów miłosnych. Dla mnie niestety nie była. Pozycja ta nie wywołała we nie żadnych emocji - może oprócz tych negatywnych. Nie wzruszyłam się ani przez moment, nie uroniłam ani jednej łzy. Listy, które w założeniu miały dawać do myślenia i zmuszać do refleksji - mnie irytowały. Po prostu czytałam tę książkę (a raczej składałam literki, bo łapałam się na tym, że kompletnie się wyłączam) i czekałam, aż w końcu dobrnę do końca, bo męczyłam się przy niej strasznie. Czasami miałam ochotę ją odłożyć raz na zawsze  i przeczytać coś innego. 

Już od samego początku książka ta wydawała się być bardzo chaotyczna. Za dużo wątków, za dużo ludzi, za dużo retrospekcji i akcji toczącej się na wielu płaszczyznach. Gubiłam się w fabule jak nigdy. Dopiero gdzieś w połowie zaczęłam ogarniać w jakich latach powieści aktualnie dzieje się akcja. Ponadto wydaje mi się, że jest to typ książki, o której za chwilę zapomnę. Nie wniosła nic do mojego życia. Myślę, że za miesiąc nie będę w ogóle pamiętać o czym była, jak się skończyła. 

Czytając recenzje innych blogerek doszłam do wniosku, że jestem ewenementem - wszyscy tą książką są zachwyceni tylko nie ja. Być może jest to spowodowane tym, że w złym okresie życia po nią sięgnęłam. Nie wiem. Wiem tylko to, że autorka skutecznie zniechęciła mnie do sięgania po swoje pozostałe powieści, przynajmniej na razie. 

Podsumowując, nie mogę Wam tej książki polecić skoro mi się nie podobała. Ale bazując na opiniach innych myślę, że jestem jedną z nielicznych osób, które mają takie odczucia co do tej książki. Więc jeśli lubicie powieści Jojo Moyes - przeczytajcie. A jeśli czytałyście, koniecznie dajcie znać, co Wy na jej temat sądzicie. 

PS. Daje ocenę 5/10 tylko dlatego, że pomysł na fabułę miał potencjał i był dość oryginalny. 



Pozostałe książki tej autorki zrecenzowane przeze mnie:

2 komentarze:

  1. Ja póki co czytałam tej autorki dwie książki o Lou i podobały mi się, ale o tej słyszałam bardzo mieszane opinie i szczerze powiedziawszy nie mam ochoty po nią sięgać. Daruję sobie...
    Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja czytałam tę historię i mam zgoła odmienne zdanie, bardzo powieść przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, drogi Czytelniku, to zostaw po sobie jakiś ślad - najlepiej w postaci komentarza. Dodaj link do swojego bloga, ułatwisz mi odwiedziny :)