Główną bohaterką książki jest Kalina, która zaraz po tym, jak została oszukana przez wspólniczkę musi spłacać długi, wraca do Polski po wielu latach nieobecności i rozpoczyna pracę w fabryce porcelany. Właścicielką tego przedsiębiorstwa jest jej babcia, z którą kobieta nie miała najlepszych stosunków. W drożeniu się w nowe obowiązki pomaga Kalinie Sergiusz - prawa ręka starszej kobiety. Początkowo mężczyzna nie jest pozytywnie nastawiony do głównej bohaterki. Jednak z biegiem czasu, gdy się lepiej poznają, ich relacja nieco się ociepla. Pewnego dnia Kalina zostaje poproszona przez babkę o odebranie dziwnej przesyłki w Petersburgu. W podróży ma jej towarzyszyć Sergiusz. Dwie tajemnice - babki i Sergiusza - splecione ze sobą, zaniosą Kalinę aż na Syberię. To właśnie tam dziewczyna będzie musiała obrać własne serce.
„Szept syberyjskiego wiatru” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Doroty Gąsiorowskiej. Muszę przyznać, że bardzo przypadł mi do gust styl autorki. Jest on lekki i przyjemny, a historia jest bardzo ciekawie i sprawnie snuta przez co czyta się ją bardzo szybko. Ponadto można pochwalić również opis Petersburga i Syberia, co sprawiło, że książka ma niesamowity i oryginalny klimat. Niestety, moim zdaniem na tym kończą się plusy powieści. Pomysł na fabułę nie jest oryginalny, a sama akcja rozwija się w sposób szablonowy. Nawet jakieś wydarzenia, które miały być zwrotem, które miały zaskoczyć czytelnika, można było bez problemu przewidzieć, tak samo jak zakończenie. W kreacji bohaterów również mi czegoś zabrakło. Nie potrafiłam uwierzyć w ich autentyczność, w ich ból i cierpienie. Przeszłość Kaliny i Sergiusza nie wydawała mi się prawdziwa i wiarygodna. Książka niestety nie dostarczyła mi takiej dawki emocji na jaką liczyłam. A z przykrością muszę stwierdzić, że liczyłam na wiele.
Podsumowując, „Szept syberyjskiego wiatru” to przewidywalna książka, która niestety nie dała mi tego, czego chciałam. Wielu rzeczy mi w niej zabrakło. Jednak na plus zasługuje język i klimat, która stworzyła autorka.
Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję wydawnictwu Między Słowami
Tego właśnie zawsze się boję sięgając po książki polskich autorek...że będą przegadane lub schematyczne ;( szkoda, że tym razem właśnie tak było. Raczej się nie skuszę
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Karolina
czytankanadobranoc.blogspot.com
Ja na swoje pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki wybrałam "Obietnicę Łucji", która również nie przypadła mi do gustu, przez co nie mam na więcej.
OdpowiedzUsuńO proszę... a wszyscy tak zachwalają Gąsiorowską. Panie w mojej bibliotece wręcz kochają jej książki.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami tej autorki, niestety...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Fantastic Chapter
No i następna recenzja, która nie jest aż tak pozytywną na jaką czekałam.
OdpowiedzUsuńJa książkę przeczytałam i mam trochę inne spojrzenie na ten tytuł. Mi się bardzo podobała i będę do niej wracała oczywiście.
OdpowiedzUsuń