poniedziałek, 12 września 2016

„Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu” Anna McPartlin

Śmierć kogoś bliskiego zawsze boli. Jednak mówi się, że najbardziej bolącą śmiercią dla rodzica jest śmierć dziecka, kiedy to matka lub ojciec muszą patrzeć, jak znacznie młodszy człowiek - jeszcze niedawno małe dziecko przez 9 miesięcy noszone pod sercem - odchodzi z tego świata. Rodzicom nie jest łatwo przeżyć swoje dziecko. Tak nie powinno być! To wbrew prawom natury. Niestety takie rzeczy się zdarzają. Temat takiej śmierci poruszyła Anna McPartlin w swojej najnowszej książce „Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu”. 

Na samym początku książki poznajemy główną bohaterkę - Maise, która wychodzi na podium i zaczyna dzielić się ze studentami i wykładowcami najbardziej dramatyczną historią w swoim życiu, a mianowicie śmiercią syna. Tak więc w retrospekcji Maise przenosimy się do początku roku 1995. Główna bohaterka pracuje na dwa etaty, opiekuje się chorą na demencję matką, zbuntowaną córką i szesnastoletnim synem Jeremy. Rodzina nie ma łatwego życia. Kilka lat wcześniej Maise wraz z dziećmi odeszła od męża - kata i zaczęła żyć własnym życiem, w bezpiecznym miejscu. Kiedy wszystko wreszcie zaczyna się układać Jeremy (wraz ze swoim najlepszym przyjacielem) znika bez śladu, a my jesteśmy obserwatorami gorączkowych poszukiwań i z całą rodziną przeżywamy zaginięcie Jeremy'ego. 

 ~*~

Książka jest napisana w specyficzny sposób. Mamy tutaj narrację z kilku punktów widzenia, nie jest ona natomiast pierwszoosobowa. najbardziej główną narracją jest narracja Maise oraz Jeremy'ego, dzięki czemu mamy obraz tego, co nasi bohaterowie robią w tym samym czasie. Z jednej strony mamy matkę, która poszukuje syna, a z drugiej Jeremy'ego, po którym ślad zaginął. Powieść jest napisana lekkim i przyjemnym językiem. Fabuła jest bardzo oryginalna i nieszablonowa, dodatkowo trzyma w napięciu, dzięki czemu książkę jest trudno odłożyć. Pomimo tego że znałam zakończenie powieści (śmierć Jeremy'ego) to chciałam wiedzieć jak do tego doszło. A może „śmierć syna ” to jakaś metafora Maise? Byłam tego bardzo ciekawa. 

„Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu” to książka bardzo wzruszająca i grająca na naszych emocjach. Porusza bardzo trudne i ciężkie tematy: nietolerancja, przemoc w rodzinie, relacje między matką a dziećmi oraz przyjaźń i miłość. Jest to powieść pełna bólu i goryczy. Pokazuje, jak łatwo jest skrzywdzić drugiego człowieka, kiedy on nie może być sobą, bo boi się reakcji innych. Łatwo jest kogoś wyzywać, obrażać, traktować jak intruza tylko dlatego, że jest inny. Nie patrzymy jednak na to, że konsekwencje takiego zachowania mogą być tragiczne. 

Podsumowując, najnowsza książka Anny McPartlin z pewnością na długo zostanie mi w pamięci przez swoją oryginalność i emocje jakie we mnie wywołała. Koło takiej książki nie można przejść obojętnie. Trzeba ją przeczytać bo to powieść, która na 100% na to zasługuje. Z całego serca polecam!  




Za możliwość przeczytania egzemplarza recenzenckiego   serdecznie dziękuję wydawnictwu:
http://www.harpercollins.pl/

11 komentarzy:

  1. Nieszablonowa fabuła to zjawisko, którego poszukuję w literaturze, a ostatnio trafiam na same szablony. Z miłą chęcią przeczytałabym tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow wyczuwam dobrą książkę :) Czasem potrzebuję takiej literatury więc dopiszę tą książkę do mojej listy must read :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna dobra recenzja, mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane poznać te powieści autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wczoraj również skończyłam czytać tą książkę. Masz rację, na pewno pozostaje w pamięci. Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och jesteś kolejną szczęściarą, która miała okazję już przeczytać tę powieść. Zazdroszczę Ci serdecznie- po przeczytaniu "Ostatnich dni Królika" marzę o nowej powieści autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To kolejna recenzja, która mnie zachęca do przeczytania tej książki. Muszę ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę, że lubisz sięgać po książki poruszające dość trudne i emocjonujące tematy :) Twoja recenzja zachęca, by przeczytać książkę, przyznam szczerze, że nie słyszałam wcześniej o autorce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. niedawno skończyłam i też jestem pod jej wrażeniem. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo przypadł mi do gustu ten tytuł szczególnie dzięki poruszeniu trudnych tematów i tym, że ta książka jest pełna emocji. Zresztą sama autorka zyskała u mnie drugi plus - bo przeczytałam sobie też jej "Ostatnie dni Królika". Cóż, pisać to ona potrafi. ;)
    Pozdrawiam,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Coraz częściej spotykam się z tą książką i nabieram na nią coraz większej ochoty. Zarówno Twoja recenzja, jak i recenzje innych osób, zachęcają do sięgnięcia po tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na chwile obecna jestem zmuszona spasować, gdyż mam za dużo innych zobowiązań czytelniczych.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już tu jesteś, drogi Czytelniku, to zostaw po sobie jakiś ślad - najlepiej w postaci komentarza. Dodaj link do swojego bloga, ułatwisz mi odwiedziny :)